Stacja 1

            Z Ewangelii według św. Mateusza 27, 22-23.26

Rzekł do nich Piłat: «Cóż więc mam uczynić z Jezusem, którego nazywają Mesjaszem?» Zawołali wszyscy: «Na krzyż z Nim!» Namiestnik odpowiedział: «Cóż właściwie złego uczynił?» Lecz oni jeszcze głośniej krzyczeli: «Na krzyż z Nim!» Piłat widząc, że nic nie osiąga, a wzburzenie raczej wzrasta, wziął wodę i umył ręce wobec tłumu, mówiąc: «Nie jestem winny krwi tego Sprawiedliwego. To wasza rzecz». A cały lud zawołał: «Krew Jego na nas i na dzieci nasze». Wówczas uwolnił im Barabasza, a Jezusa kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.

Mój Jezu, przychodzę do Ciebie by zjednoczyć się z Tobą w przeżywaniu Twojej Męki, by ofiarować Ci tę godzinę obecności, miłości, współczucia i dziękczynienia. Tę godzinę czuwania, której nie ofiarowano Ci w Ogrodzie Oliwnym, a której tak bardzo pragnąłeś. Chcę rozważać i przeżywać z Tobą każdy moment Męki, każdą gorycz i cierpienie przyjęte dla mojego szczęścia i zbawienia. Poprowadź mnie przez tajemnicę Twojej ofiary
i pozwól by moje serce zostało przez Ciebie zdobyte, z Twoim przebite, dla Ciebie żyjące. Przyjmij tę modlitwę jako wyraz wdzięczności złożony w imieniu każdego człowieka, bo za każdego z nas pojąłeś szaleństwo Krzyża, by odkupić nas swoją miłością.
Maryjo, Matko osądzonego i skazanego Pana, Ty najlepiej znasz jego ból, Ty najserdeczniej potrafisz zrozumieć Jego cierpienie i Ty umiesz przynieść mu ulgę. Bądź z nami w tej modlitwie, pomóż uwielbić Jego Mękę i uproś nam łaskę, byśmy naszego Boga już nigdy nie ranili.

JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ

Jezu widzę Cię, by stoisz udręczony, umęczony, skupiony i pokorny oczekując na wyrok ludzkiego sądu. Tak – bo człowiek osądził Boga. Człowiek, w swojej małości, osądził Twoją wielkość i skazał ją na najwyższy wymiar kary. Ten proces odbył się 2000 lat temu, ale nigdy się nie skończył, bo odnawiany jest prze nas nieustannie. Ile razy ja osądziłem mojego Boga, mojego Jezusa za to, co wydarza się w moim życiu, za Jego wolę, której nie rozumiem i nie potrafię przyjąć, za historię życia, którą dla mnie napisał, jako historię mojego zbawienia. Ile razy przez grzech skazujemy Cię Panie na śmierć we własnych sercach, bo każdy grzech śmiertelny to wyrok na Ciebie Chrystusa? Ileż razy na krzyż posłała Cię ludzkość - za Twoje prawo, za Twoje przykazania, za dopuszczone cierpienia.Za to, że w ogóle jesteś - otrzymujesz wielokrotny wyrok śmierci w ludzkiej duszy, życiu i przestrzeni publicznej. Za wszystko co czynisz w naszym życiu, a co tak naprawdę jest zsyłanym dla nas dobrem - gdyż Ty niczego innego ofiarować nie możesz - zostajesz ukrzyżowany i wyszydzony, zdradzony i porzucony.
Teraz widzę i rozważam jak Bóg stanął przed niesprawiedliwym i nielitościwym sądem człowieka, aby człowiek mógł stanąć przed miłosiernym i sprawiedliwym sądem Boga.
Jezu oczekujący na wyrok łączę moje serce z Twoim i przepraszam za wszystkie fałszywe ludzkie sądy. Pragnę wynagrodzić Ci tę bolesną chwilę moją miłością i przyjęciem Ciebie i Twojej świętej woli z ufnością.

Jezu widzę Cię jak stoisz przed sądem Najwyższych dostojników żydowskich. Jak Twoje czyste i bezgranicznie uczciwe serce cierpi, gdy słucha sfabrykowanych oskarżeń fałszywych świadków. A wśród sędziów – Annasza, Kajfasza, Heroda i Piłata nie masz ani jednego obrońcy. Pewne symptomy sumienia widać jedynie u poganina Piłata, Twoi współbracia w wierze są bezwzględni. Widzę jak w milczeniu pozwalasz się prowadzić od jednego do drugiego niesprawiedliwego sędziego. Nie krzyczysz i nie buntujesz się, owszem zadajesz pytanie, ale nie dla swojej obrony, ale dla wskazania zaślepionemu człowiekowi drogi prawdy. W Twoich oczach nie ma gniewu, ani nienawiści, nie ma wzgardy i potępienia. Jest tylko miłość i pokora, jest nieskończona dobroć i współczucie dla owładniętych złem braci. Ofiarujesz ten ból za nich i za wszystkich kolejnych okrutnych sędziów, za owładniętych pychą władzy, za bezlitośnie decydujących o losach innych ludzi. Jezu ja pamiętam ile razy ulitowałeś się nad cierpieniem człowieka. Jak hojnie obdarowywałeś ludzi darem uzdrowienia, pomocy, współczucia i zrozumienia. Z jaką cierpliwością i miłością przebaczałeś grzechy, podnosiłeś na duchu i ocalałeś tych, których inni już skreślili. I teraz sam, za swoje szlachetne czyny stoisz i poddajesz się ludzkiej złości. Dziękuję Ci za każde dobro, które zostało zapomniane i pomięte na tamtym haniebnym procesie. W pokorze kłaniam się Tobie osądzany Boże i przepraszam za swoje fałszywe sądy i za wyroki wydane na Ciebie przez błądzącą ludzkość.

Jezu widzę Twoje oczy patrzące na tłum zgromadzony u Piłata. Czy jest w nich nadzieja, że Ci, którzy byli tyle razy świadkami Twoich dobrych czynów i cudów ujmą się za Tobą i zechcą Cię uwolnić? Piłat nie czuje komfortu wydania wyroku, nie czuje Twojej winy, ale boi się i umywa ręce. Myśli, że ukazując Twoją skrwawioną i umęczoną postać zgromadzonym ludziom wzbudzi w nich współczucie. Czy wybiorą Ciebie – dobroczyńcę, czy wielokrotnego przestępcę Barabasza? Odpowiedź wydaje się oczywista, a jednak nie… Zmanipulowany nienawiścią, owładnięty żądzą krwi tłum wybiera przestępcę. Ty ten wybór przyjmujesz. Nie odpłacasz gniewem i rozgoryczeniem, wiesz ile razy ludzie mali i źli sprzymierzają się ze sobą, by zniszczyć kogoś, kto jest lepszy od nich. Wydaje im się, że razem tworzą siłę nie do pokonania i wszystko mogą. Ale nie wszystko, przyjdzie czas, gdy staną przed Tobą jako Sędzią i spojrzą w Twoje oczy. Daj im Panie tę łaskę, aby Twoje łagodne spojrzenie przemieniło ich kamienne serce.
Ty zaś stoisz przed gawiedzią skatowany, zlany krwią, umęczony i okryty płaszczem hańby, wyśmiany, a Piłat przedstawia Cię „OTO CZŁOWIEK”. I nawet nie wie jak wielką wypowiada prawdę. To Ty mimo odczłowieczonego wyglądu jesteś prawdziwym człowiekiem, bo Ty posiadasz niezniszczalną godność prawdy i miłości. Przyjmujesz na siebie cierpienia ludzi osądzanych niesprawiedliwie, tych, których inni skazują przez publiczny lincz, jednoczysz się z tymi, którzy stają się ofiarami manipulacji i szerzonych kłamstw, spreparowanych dowodów i fałszywych świadków. Ze współczuciem także patrzysz na tych, którzy grają życiem innych i uważają się za wyrocznię. I za nich przyjmujesz to cierpienie, bo i te dusze pragniesz uratować i zbawić, pragniesz je uwolnić.
I tak do dziś – Twoja Boska Godność stoi naprzeciw rozwrzeszczanego bluźnierczego tłumu wyhodowanego przez zasiew nienawiści i pogardy. Stoisz przed każdym z nas, stoisz przed społecznymi, publicznymi atakami, stoisz przed światem, stoisz w milczeniu i czekasz na wyrok. Czekasz też na dusze pragnące wynagrodzić Ci ten haniebny akt niesprawiedliwości, czekasz na moje serce, by zrozumiało Twój ból i zapragnęło przynieść Ci ulgę, by nie poszło za tłumem okrutników.
Teraz stoisz tu przed nami, ten sam, który stałeś na dziedzińcu Piłata. Teraz i ja w chwili cichej modlitwy mogę wypowiedzieć swoje serce do Ciebie osądzany Boże.

Panie Jezu w godzinach swojej gorzkiej męki przyjąłeś na siebie każde cierpienie, jakiego człowiek doświadcza na ziemi. Cierpienie, które jest konsekwencją grzechu, nienawiści i braku miłosierdzia, cierpienie, które wynika z oddzielenia człowieka od Boga. Przyjąłeś je dobrowolnie i z miłością, a przez to możesz jednoczyć się i identyfikować z każdym, kogo cierpienie dotyka. Wśród tych bolesnych przeżyć są także cierpienia psychiczne i duchowe, płynące z osądów i z niesprawiedliwości. Jesteś więc w każdym człowieku, który przeżywa odrzucenie, niesłuszne skazanie, w każdym, kto doświadcza goryczy niedocenionego dobra i braku wdzięczności, zdrady i obrzucenia błotem, każdym kogo ranią ludzkie języki i opinie. Ty nas rozumiesz, bo sam tego wszystkiego doświadczyłeś i chcesz otrzeć nasze łzy. Dziś jednak pozwól, bym to ja otarł Twoje!
Nie chcę pocieszać Cię Panie wyłącznie czułymi, a często pustymi słowami i pobożnymi frazesami. Wiem, że prawdziwą ulgą dla Ciebie jest przemiana mojego życia i nawrócenie serca. Dlatego dziś pragnę ofiarować Ci moją walkę z grzechem, który jest dla Ciebie wyrokiem śmierci, pragnę przyjmować Twoją wolę z ufnością i obarczać Cię winą za moje życie. Pragnę być pokornym człowiekiem, który nie osądza innych i nie ulega manipulacji, który nie daje się zarazić nienawiścią i wzgardą dla bliźniego. Te moje postanowienia przynoszę pod Twoje stopy i ufam, że sprawiam Twemu Sercu radość. Dziękuję Ci za wszystko co z szalonej miłości dla mnie zrobiłeś. Za to że przyjętym na siebie wyrokiem uchroniłeś mnie od wyroku wiecznego potępienia. Tobie chwała na wieki.

Panie mój i Królu, mój Bracie i Przyjacielu stojąc przed ludzkim sądem czynisz zadość Ojcu za wszystkie grzechy niesprawiedliwości. Ty niewinny Baranku swoją pokorą zmywasz ten brud. Uwielbiam Cię za to i dziękuję.
Uwielbiam Twoje łagodne oczy i serce przepełnione miłosierdziem. Pozwoliłeś mi wniknąć nieco w tę godzinę Twojej Męki, pobłogosław mnie więc Panie, bym wytrwał przy Tobie w każdym momencie życia i abym nigdy nie przyłączył się do okrutnego grona osądzającego Ciebie, Twoją wolę, siebie i bliźniego. Uczyń moje serce wrażliwym i litościwym, moje oczy łagodnymi, a słowa mądrymi. Prawda jest tylko w Tobie i ta prawda mnie zachwyca. Niewinny Jezu pozwól mi trwać w jej blasku.
Maryjo dziękuję Ci za ten czas modlitwy, trzymaj mnie proszę przy Twoim Niepokalanym Sercu, bo przy nim niezawodnie usłyszę bicie Serca Jezusa.

Autor rozważań Dorota