the kiss of judas painting 16 2777501458

                                                                                                                                 Z Ewangelii według św. Marka 14, 43-46

“I zaraz, gdy On jeszcze mówił, zjawił się Judasz, jeden z Dwunastu, a z nim zgraja z mieczami i kijami wysłana przez arcykapłanów, uczonych w Piśmie i starszych. A zdrajca dał im taki znak: «Ten, którego pocałuję, to On; chwyćcie Go i prowadźcie ostrożnie!». Skoro tylko przyszedł, przystąpił do Jezusa i rzekł: «Rabbi!», i pocałował Go. Tamci zaś rzucili się na Niego, i pochwycili Go.”

Mój Jezu, przychodzę do Ciebie by zjednoczyć się z Tobą w przeżywaniu Twej Męki, by ofiarować Ci tę godzinę obecności, miłości, współczucia i dziękczynienia. Godzinę czuwania, której nie ofiarowali Ci uczniowie w Ogrodzie Oliwnym, a której tak bardzo pragnąłeś. Chcę rozważać i przeżywać z Tobą każdy moment Męki, każdą gorycz i cierpienie przyjęte dla mojego szczęścia i zbawienia. Poprowadź mnie przez tajemnicę Twojej ofiary i pozwól mi wniknąć w tajniki Twego Serca i Twojego bólu, choć wiem, że nie jestem zdolny by go w pełni zrozumieć i poczuć. Podaruje mi Panie tę cząstkę siebie, do której zechcesz mnie dopuścić, tak by moje serce zostało przez Ciebie zdobyte, z Twoim przebite i złączone.
Przyjmij tę modlitwę jako wyraz wdzięczności złożony w imieniu każdego człowieka, bo za każdego z nas pojąłeś szaleństwo Krzyża, by odkupić nas swoją miłością.

Maryjo, Matko zdradzonego w krytycznej chwili Pana, poprowadź mnie przez to rozważanie, bo bardzo pragnę ofiarować Mu tę godzinę czuwania. Ty łączyłaś się sercem z Synem cierpiącym w Getsemani. Byłaś złączona z Synem duchowo, z całą mocą macierzyńskiej miłości i troski. Dopomóż mi w proszę w złączeniu się z Jezusem przez intuicję ducha i modlitwę serca.

NOC ZDRADY

Panie noc pojmania to arena wielu trudnych wydarzeń i wielu udręk, jakim poddane zostało Twoje serce, to prawdziwa noc grozy. Wśród ciosów, jakie spadły na Ciebie, łagodnego Baranka nie oszczędzono Ci także doświadczenia zdrady. Zdrada to jedno z najgorszych cierpień jakie dotykają człowieka. Każdy kto był zdradzony, wie jak wielki to ból, jak ciężko się potem podnieść psychicznie, jak trudno wybaczyć. Agresja, jakiej doznajemy od jawnych wrogów tysiąckroć mniej boli niż zdrada przyjaciół, osób które kochamy, którym ufamy. Ten miecz rozrywa ludzkie serce, łamie go, zatruwa. Ty w ogrójcową noc aresztowania doświadczyłeś dwóch bolesnych zdrad swoich najbliższych przyjaciół – Judasza i Piotra. Nie są one równoznaczne, ale obie strasznie bolesne. Dokonane z różnych motywacji, zakończyły się innym finałem, ale jedna i druga trafiły jak szpada w Twoje kochające i wierne serce. Pragnę teraz przejść wraz z Tobą Jezu przez ten gorzki moment męki, pragnę, na ile umiem pocieszyć Cię i włączyć się w Twoje zadośćuczynienie za mroki ludzkiej duszy, za podstępy, zdrady, niewierności, za sprzedanych bliźnich, za tchórzostwo, za fałsz i obłudę. Przyszło Ci za to boleśnie zapłacić, a ja chcę uwielbić Twoją zranioną dobroć.

Judasz – to imię stało się synonimem zła i podłości. Dokonał on najobrzydliwszej z możliwych zdrad, gdyż zrobił to za pieniądze. Wziął udział w świątynnym spisku przeciw Tobie jako jego najważniejsze ogniwo. Mówiąc dzisiejszym językiem - za kasę – wskazał miejsce Twojego przebywania i pokazał opryszkom Ciebie za pomocą przyjacielskiego pocałunku. Karty Ewangelii mówią, że Judasz był chciwy, że okradał wspólną kiesę Apostołów, że pieniądze były w centrum jego zainteresowań. Pod pozorem dobroczynności był zgorszony cennym darem jaki otrzymałeś – wonnym olejkiem, który, jak twierdził, można było sprzedać i wesprzeć ubogich. To już było sygnałem ostrzegawczym – Judasz dbał o pozory, nie kochał Cię, okazany Ci szacunek, wdzięczność i podziw uznał za zbytek i przeliczył na monety. Być może ostatecznie uznał, że Ty nie rokujesz jako król w znaczeniu politycznym, że kariery u Twego boku nie zrobi, że szemranie kapłanów wokół Twojej osoby niesie za sobą ryzyko. Być może był rozczarowany drogą, jaką wiodłeś uczniów i błogosławieństwami, jakie głosiłeś, to mogła być warstwa duchowa jego decyzji. Jednak na pewno pretekstem do czynnej zdrady stały się profity materialne, brzęcząca moneta. Cena, jaką wziął za Ciebie nie była obiektywnie wygórowana, ale te pieniądze miały swoją wartość, a dla niego mogły stanowić prawdziwy majątek i spełnienie marzeń. Może nie chciał Twojej śmierci, może wyobrażał sobie, że swoją nadprzyrodzoną mocą uwolnisz się z opresji? Może tak było, jednak tak czy inaczej, na swoim postępku miał zarobić konkretną kwotę. I to wystarczyło, by człowiek sprzedał Boga.
Łatwo nam dziś ten czyn potępić, szeroko otworzyć ze zdumienia oczy, skazać zdrajcę. Zajrzyjmy jednak we własne wnętrze, czy i w nas nie mieszka czasem mały Judaszek, a czasem duży, okazały Judasz? Co stanowi dla nas 30 srebrników, za które sprzedaliśmy, lub bylibyśmy gotowi sprzedać Boga, wyrzucić Jezusa z serca, zaprzeć się Jego nauki i przykazań, złamać zasady i przymierze? Może za czyjeś uczucie, za romansik, za czyjeś uznanie, za lajki na profilu, może za odpowiednią sumę czy dobra materialne? Za jakie życiowe powodzenie i ulotne dobro, które uważamy za szczęście gotowi jesteśmy się złamać?
Ty wielki i dobry Pan prowadzisz nas swoją trudną drogą do szczęścia, które nie przeminie i które nieme ma żadnych braków, jest pełnią. My jednak nader często przeliczamy Twój dar na 30 srebrnych pieniążków. Wybacz nam Jezu tę naiwność i krótkowzroczność, chciwość i pożądliwość.
Ogarnij moje serce Jezu płomieniem Twojej miłości, daj mi zrozumieć, że ona jest bezcenna.

Jezu bliski Ci człowiek sprzedał Cię wrogom za pieniądze, ale to nie koniec bólu, jaki Ci zgotował. Jako umówiony z uzbrojoną bandą znak rozpoznawczy wybrał pocałunek. Trudno nam to przyjąć, trudno zrozumieć, ale Ty przyjąłeś ten udawany przyjacielski gest. Ucałował Cię, jakby nigdy nic, jeden z najbliższych Ci ludzi, jeden z tych, z którymi dzieliłeś swoje ziemskie życie, wybrany. Razem jedliście chleb, razem wędrowaliście niosąc ludziom zbawienną naukę, uzdrowienia, ratunek. Ta więź była silna i prawdziwa, braterska. Obdarzyłeś Judasza swoim zaufaniem powierzając mu wspólny trzos. Znałeś jego serce, a jednak dałeś mu szansę, swoją niewyczerpaną życzliwość i miłość. Nawet po zdradzieckim pocałunku powiedziałeś do Judasza: „Przyjacielu…” Za to wszystko odpłacił Ci w sposób najobłudnieszy. Jakże zmyć z Ciebie tę obrzydliwość?
Wiemy Panie jak boli fałszywa przyjaźń, jak boli udawana bliskość, jak trudny do przyjęcia może być pocałunek zdrajcy. Niejeden z nas przeżył szok, gdy okazało się, że przymilne słowa, całuski, serduszka, przytulenia, uśmiechy to tylko manipulacja, fasadą za którą kryje się podstęp, zdrada, złe intencje, obmowy, oszczerstwa, kłamstwa, a nawet nienawiść i po prostu chęć zysku.
Ty Jezu jednoczysz się z każdym oszukanym, manipulowanym, skrzywdzonym nieszczerością człowiekiem, Ty znasz ten ból i Ty go wynagrodzisz.
By ulżyć Ci w bólu przepraszam Cię Jezu za wszystkie moje i innych judaszowe czyny. Wzmocnij mnie łaską by do nich nie wracać. Ty już za nie zadośćuczyniłeś, zapłaciłeś za nie cenę i odkupiłeś winy, byśmy stanęli przed Ojcem czyści i bez skazy. Bądź za to uwielbiony Panie.

Tej trudnej nocy czekał Cię jeszcze jeden dramatyczny cios od bliskiego przyjaciela – zaparł się Ciebie Piotr. W drodze do Ogrodu Oliwnego deklarował się gorąco: „Choćby mi przyszło umrzeć z Tobą, nie wyprę się Ciebie”. Ty Jezu znałeś gorzką przyszłość, uprzedziłeś przebieg zdarzeń. Zapowiedziałeś uczniowi, że zanim kur zapieje 2 razy – on 3 razy się Ciebie zaprze. Piotr mimo swej ucieczki z Getsemani poszedł w ślad za Tobą do pałacu Arcykapłana i tam, na dziedzińcu, wmieszany w tłum oczekiwał na wyrok, chciał wiedzieć co się z Tobą stanie. Był przerażony wydarzeniami tej nocy, sparaliżowany strachem o własne życie, chciał pozostać in cognito. W rozgorączkowanej ciżbie został jednak rozpoznany przez jedną ze służących Arcykapłana jako Twój współtowarzysz. Piotr uległ panice, zaprzeczył. Jednak plotka się rozniosła coraz więcej ludzi, zaczęło go podejrzewać, tym bardziej, że zauważyli jego galilejską gwarę. Gdy nieszczęśnik zaprzysiągł się, że Ciebie nie zna, usłyszał drugie pianie koguta. Zamarł, przypomniał sobie Twoje słowa sprzed kilku godzin. To był dla Piotra moment grozy – zobaczył prawdę o sobie, zawiódł w krytycznej chwili, nie dal rady. Piotr zapłakał, zrozumiał, stanął w prawdzie.
My także wiele razy deklarujemy wielkie rzeczy, wierność w każdej przeciwności i niesieni na skrzydłach emocji robimy to szczerze, ale nieroztropnie. Bardzo często nie znamy sami siebie, nie doświadczyliśmy faktycznej próby naszego zaangażowania. Nasze wielkie słowa mogą nie wytrzymać zderzenia ze strachem, z obawą o opinię, z wrogo nastawionym otoczeniem. Czy zawsze przyznajemy się do Ciebie Jezu? Czy mamy odwagę przedstawić się jako wierzący katolicy, szczególnie w chwili gdy to może wiązać się z wyśmianiem, osądzeniem, odrzuceniem towarzyskim? Czy zawsze mam odwagę bronić własnych przekonań, wartości i poglądów, czy często nie wygrywa strach lub zwykła potrzeba świętego spokoju. Czy możliwe, że kiedykolwiek usłyszałeś ode mnie „Nie znam tego człowieka”?

Panie mój i Królu, mój Bracie i Przyjacielu pośród wielu cierpień doznałeś także zdrad najboleśniejszych – od bliskich przyjaciół. Każda z nich pochodziła z innej motywacji i doprowadziła do innego zakończenia, jednak obie mocno zraniły Twoje serce.
Judasz nie kochał Cię naprawdę, zdradził z zimnej kalkulacji, gorącokrwisty Piotr uległ panice, zdradził ze strachu i zagubienia. Upadek Piotra wzbudził w nim ogromny żal, zapłakał szczerze, był załamany. Potem, choć wstyd i lęk kazały mu się zdystansować, był przekonany, że nie jest Ciebie godzien – w swej pokorze przyjął Twoje serdeczne wybaczenie i szansę zadośćuczynienia przez trzykrotne wyznanie miłości. Ty znając jego skruszone, zbolałe serce nie tylko nie odrzuciłeś słabego przyjaciela, ale wyniosłeś go do najwyższej pośród uczniów godności. On nie uciekł, nie uległ załamaniu, on żałował i to Ci wystarczyło. Judasz przeciwnie, po zdradzie wpadł w rozpacz, splamione srebrniki rozsypał i popełnił samobójstwo. Nie widział dla siebie szansy, nie zaufał Twojej dobroci. Ten tragiczny finał to dla Ciebie wielka, bolesna strata. Gdyby Judasz przyszedł do Ciebie ze skruchą, Ty otworzyłbyś wybaczające ramiona.
Patrzę teraz Panie w Twoje dobre oczy, staję w prawdzie, że nie zawsze zachowuje się bohatersko, nie zawsze dochowuję wierności, nie zawsze wybieram Ciebie, czasem są to drobne korzyści, ale szczerze tego żałuję i wiem, że tą skruchą pocieszam Cię i wymazuję ból zdrady. Współczuję, że doznałeś takich ciosów od przyjaciół i przepraszam za moje niewierności. Nie pozwól mi nigdy zwątpić dopóki jeszcze mogą wrócić skruszony.
Maryjo zanieś moją modlitwę przed tron zdradzonego przez ludzi Syna, pomóż mi wytrwać przy Nim w każdych okolicznościach. Trzymaj mnie proszę przy Twoim Niepokalanym Sercu, bo przy nim niezawodnie usłyszę bicie Serca Jezusa.

Autor rozważań Dorota
obraz ze strony: paintingvalley.com