Z Ewangelii według św. Mateusza 26, 37-46
…Wtedy przyszedł Jezus z nimi do ogrodu, zwanego Getsemani, i rzekł do uczniów: «Usiądźcie tu, Ja tymczasem odejdę tam i będę się modlił». Wziąwszy z sobą Piotra i dwóch synów Zebedeusza, począł się smucić i odczuwać trwogę. Wtedy rzekł do nich: «Smutna jest moja dusza aż do śmierci; zostańcie tu i czuwajcie ze Mną!»
I odszedłszy nieco dalej, upadł na twarz i modlił się tymi słowami: «Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech Mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty». Potem przyszedł do uczniów i zastał ich śpiących. Rzekł więc do Piotra: «Tak, jednej godziny nie mogliście czuwać ze Mną? Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie; duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe». Powtórnie odszedł i tak się modlił: «Ojcze mój, jeśli nie może ominąć Mnie ten kielich, i muszę go wypić, niech się stanie wola Twoja!» Potem przyszedł i znów zastał ich śpiących, bo oczy ich były senne. Zostawiwszy ich, odszedł znowu i modlił się po raz trzeci, powtarzając te same słowa. Potem wrócił do uczniów i rzekł do nich: «Śpicie jeszcze i odpoczywacie? A oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników. Wstańcie, chodźmy! Oto blisko jest mój zdrajca».
Mój Jezu, przychodzę do Ciebie by zjednoczyć się z Tobą w przeżywaniu Twojej Męki, by ofiarować Ci tę godzinę obecności, miłości, współczucia i dziękczynienia. Tę godzinę czuwania, której nie ofiarowali Ci uczniowie w Ogrodzie Oliwnym, a której tak bardzo pragnąłeś. Chcę rozważać i przeżywać z Tobą każdy moment Męki, każdą gorycz i cierpienie przyjęte dla mojego szczęścia i zbawienia. Poprowadź mnie przez tajemnicę Twojej ofiary i pozwól mi wniknąć w tajniki Twojego Serca i Twojego bólu, choć wiem, że nie jestem zdolny by go w pełni zrozumieć i poczuć. Podaruje mi Panie więc tę cząstkę siebie, do której chcesz mnie dopuścić, tak by moje serce zostało przez Ciebie zdobyte, z Twoim przebite i złączone.
Przyjmij tę modlitwę jako wyraz wdzięczności złożony w imieniu każdego człowieka, bo za każdego z nas pojąłeś szaleństwo Krzyża, by odkupić nas swoją miłością.
Maryjo, Matko osamotnionego w krytycznej chwili Pana, poprowadź mnie przez to rozważanie, bo bardzo pragnę ofiarować Mu tę godzinę obecności. Ty także nie byłaś osobiście obecna w Getsemani, gdyż Jezus udał się tam z uczniami. Byłaś złączona z Synem duchowo z całą mocą macierzyńskiej miłości i troski, dopomóż mi w proszę w złączeniu się z Jezusem przez intuicję ducha i modlitwę serca.
I GODZINA KONANIA W OGRÓJCU
Panie mój Ewangelie pozostawiły nam poruszające opisy gorzkiej i trudnej modlitwy jaką przeżywałeś w Ogrodzie Getsemani. O tej szczególnej godzinie męki mówiłeś także swoim wybranym duszom obdarzonym łaską objawień prywatnych. Mówiłeś, że konanie w ogrójcu było najtrudniejszym i najbardziej bolesnym wydarzeniem całej okrutnej męki. W ten czas goryczy wtajemniczyłeś m.in. św Ojca Pio, św. Faustynę, a szczególnie św. Małgorzatę Marię Alacogue. To jej właśnie objawiłeś nabożeństwo do Twojego Najświętszego Serca, a jako jedną z jego form podałeś praktykę godziny świętej. Powiedziałeś św. Małgorzacie:
"To w tym miejscu przeżyłem największe cierpienie, opuszczony przez ziemię i niebo, obciążony grzechami całego świata… i chcę, żeby Mi towarzyszyć w tej pokornej modlitwie, którą zanosiłem wówczas do mego Ojca wśród wszystkich Moich udręczeń […]
wstaniesz pomiędzy jedenastą a dwunastą godziną w nocy, upadniesz na twarz i spędzisz ze mną jedną godzinę; będziesz wzywała Bożego Miłosierdzia dla uproszenia przebaczenia grzesznikom i będziesz starała się osłodzić Mi choć trochę gorycz, jakiej doznawałem z powodu opuszczenia mnie przez uczniów...”
Jezu po spożyciu Ostatniej Wieczerzy i wzniosłej chwili uczynienia siebie pokarmem dla ludzi wszystkich pokoleń, języków, ludów i narodów udałeś się do Ogrodu Oliwnego, by tam oddać się modlitwie. Zabrałeś ze sobą swoich najbliższych przyjaciół, wiedziałeś jak bardzo będziesz potrzebował ich wsparcia, bo pierwszy krok po opuszczeniu Wieczernika był krokiem w cierpienie. Uczyniłeś ten krok z pełną determinacją i świadomością, że to dla tych nadchodzących godzin przyszedłeś na świat. Ogród Oliwny spowity mrokiem nocy, pomału stawał się miejscem narastającej złowrogiej atmosfery. Ten czas chciałeś spędzić na modlitwie do Ojca, chciałeś przygotować swoje serce na ofiarę, bo ona miała być w pełni świadoma i dobrowolna. Potrzebowałeś jednak obecności życzliwych dusz, ich modlitwy i towarzyszenia, ich czuwania by nie ulec potężnej pokusie strachu. Tym pragnieniem pokazujesz nam jak bardzo ważne jest bycie z człowiekiem, który cierpi, który przeżywa wewnętrzną udrękę i strach. Jest to ważne, skoro nawet sam Bóg tak bardzo potrzebował współczucia, jedności i wspólnotowej modlitwy człowieka. To było wszystko, o co poprosiłeś – modlitwa i czuwanie.
I tego właśnie nie otrzymałeś – uczniowie zmęczeni i nierozumiejący wagi chwili, nasyceni wieczerzą po prostu usnęli. Zostałeś sam.
Jezu modliłeś się do Ojca będąc w stanie skrajnej trwogi. Modliłeś się pokornie, w uniżeniu, z głową pochyloną do ziemi, jak skazaniec błagający o litość. Im większy ogarniał Cię strach tym modlitwa była trudniejsza, ale Ty tym usilniej ją zanosiłeś. Jakże głęboki był Twój ból, skoro powiedziałeś do uczniów: „Smutna jest dusza moja aż do śmierci”. Wyraziłeś w tych słowach całą głębię udręki, która stała się konaniem. Trudno jest nam wczuć się w taki bezmiar cierpienia przeżywanego do tego stopnia, że zacząłeś pocić się krwawym potem. Nauka poświadcza, że takie zjawisko jest możliwe w sytuacji najbardziej skrajnego stresu. Odczuwałeś strach przed cierpieniem, bo wiedziałeś co czeka Cię już za chwilę, odczuwałeś pokusę wycofania się i rezygnacji, ale najgłębszy ból sprawiła Ci świadomość, że będzie wiele dusz, dla których Twoja męka będzie bezowocna. To ta świadomość, że dla niektórych podejmiesz krzyż na darmo, że nie zechcą skorzystać z łaski Zbawienia stała się dla Ciebie ciosem ponad siły. Tak cierpieć może tylko bezgranicznie szczera, samopoświęcająca się Miłość, gdy zostanie wzgardzona, odrzucona, zlekceważona czy wyśmiana. W swojej Boskiej mocy o każdym człowieku myślałeś indywidualnie i za każdego odrębnie decydowałeś się iść na śmierć. I ta właśnie miłość stała przed świadomością, że oddanie życia za wielu będzie na próżno. Jak powiedziałeś św. Faustynie: największą udrękę w Ogrodzie Oliwnym sprawiły Ci dusze oziębłe, czyli obojętne na Twoją Miłość, nieprzyjmujące laski zbawienia.
Twoja udręka w Getsemani to też udręka jednocześnie Twojej ludzkiej i Boskiej natury. Ta ludzka wzdragała się przed cierpieniem i jego bezsensem, ta Boska wznosiła ponad to miłość i zaufanie. Ta ludzka w uniżeniu błagała Ojca „.. jeśli możliwe – oddal ode mnie ten kielich” by w końcu zwyciężyła miłość i zawierzenie „.. ale nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”
Panie jakże dobrze znamy tę walkę. W nieporównywalnie mniejszym stopniu i w nieporównywalnie mniej ważkich chwilach, ale jednak dla nas ważnych – zmagamy się między naszą wolą, a decyzją na przyjęcie Twojej. Zdaje nam się, że Twoja wola powiedzie nas przez cierpienie i krzyż. Nie myślimy wtedy, że ostatecznie zaprowadzi do chwały zmartwychwstania. Buntujemy się i pragniemy krzyż odrzucić lub ominąć. Jakże też często naszym bogiem jest po prostu nasza wola, pragnienia, marzenia, które nie liczą się lub wprost sprzeciwiają Twojemu prawu, a więc i Twojej woli. Jak trudno jest zakończyć nasze wewnętrzne zmagania modlitwą „Twoja wola niech się wypełni”. Zaryzykować, rzucić się w przepaść ufając, że czekasz tam z otwartymi ramionami. A przcież dopiero w chwili, gdy podejmiemy decyzję o zdaniu się na Ciebie napełnia nas spokój i ukojenie. Tobie w Ogrodzie Oliwnym, gdy dopełniła się trwoga i podjąłeś wewnętrzną decyzję o przyjęciu krzyża, zaczęli usługiwać Aniołowie, przyszło ukojenie i już niezmącona determinacja.
Jezu, który wiesz co to znaczy być samotnym w chwili najgłębszego smutku, wewnętrznej walki i trwogi - bądź przy mnie w chwilach gdy zmagam się z lękiem i nie potrafię zaufać. Bądź przy mnie i napełniaj swoim Duchem i swoją mocą.
Mój opuszczony Panie, otrzymałeś od uczniów cios w krytycznym momencie. Ty jednak, mimo osobistej udręki nie rozgniewałeś się i nie osądziłeś ich. Wręcz przeciwnie, wypowiedziałeś jedynie gorzką skargę: „Jednej godziny nie mogliście czuwać ze mną?” i w nieskończonej dobroci i wyrozumiałości natychmiast usprawiedliwiłeś śpiących : „Duch wprawdzie ochoczy, ale ciało słabe…” Wiedziałeś, że oni nie pojmują co się dzieje i co stanie się za chwilę, nie rozumieli, że teraz rozgrywa się najcięższa walka o odkupienie braci. I ja dziś stoję obok Ciebie, jesteś tak blisko, a ja tak bardzo pragnę przynieść Ci ulgę w tej strasznym momencie. Przyjmij Jezu moją modlitwę i czuwanie, bo chcę pocieszyć Twoje osamotnione serce, chcę towarzyszyć Ci w Getsemani i wypełnić tę lukę, którą spowodowała nieświadomość Apostołów. Ja wiem jak ważna to chwila i wiem, że Ty jako Pan czasu i przestrzeni możesz przenieść moje myśli bezpośrednio tam do Ogrodu Konania. Możesz pozwolić i mnie być z Tobą realnie i uczynić zadość Twojej potrzebie. Dlatego proszę Cię Chryste o łaskę szczerej modlitwy serca i o nieoceniony dar nawrócenia dla tych dusz, który były przyczyną Twego najsroższego bólu. Wylej Panie zdroje miłosierdzia na nas grzeszników, by Twoja przyjęta w takim bólu i pełnej świadomości ofiara, nie pozostała bezowocna, by żadna dusza nią nie wzgardziła. Nawróć oziębłe dusze, skrusz oporne serca, bo za każdego indywidualnie podjąłeś szaleństwo krzyża. Przez zasługi Twego gorzkiego konania zbaw tych, którzy najbardziej potrzebują Twojego Miłosierdzia.
Panie mój i Królu, mój Bracie i Przyjacielu klęcząc w Ogrodzie Oliwnym przygnieciony trwogą i samotnością czynisz zadość Ojcu za wszystkie grzechy buntu i nieufności, braku miłości i obojętności. Ty niewinny Baranku swoją pokorą zmywasz ten brud. Uwielbiam Cię za to i dziękuję.
Uwielbiam Twoje łagodne oczy i serce przepełnione miłosierdziem. Pozwoliłeś mi wniknąć nieco w tę godzinę Twojej Męki, pobłogosław mnie więc Panie, bym wytrwał przy Tobie w każdym momencie życia i abym nigdy nie wzgardził owocami Twojej męki. Pragnę przyjąć Twoje zadośćuczynienie za mnie. Dlatego obdarz mnie proszę łaską szczerego żalu za grzechy i szczerej wdzięczności za ich odkupienie. Proszę Cię także za braci – uczyń nasze serca otwartymi na Twoją miłość.
Maryjo dziękuję Ci za ten czas modlitwy, trzymaj mnie proszę przy Twoim Niepokalanym Sercu, bo przy nim niezawodnie usłyszę bicie Serca Jezusa.
Autor rozważań Dorota