O źródłach Ojcowego zainteresowania misjami
Jeden z rysów ks. W. Piwowarczyka dotyczy zaangażowania w sprawy misyjne.
Księdza Wojciecha spotkałem w 1979 roku, kiedy miał 77 lat. Pamiętam Go jako człowieka starszego: krótkie włosy, troszeczkę niższy z powodu wieku, mówiący głosem raczej słabym. Siadał w kaplicy w Kielcach, przed ołtarzem, na krześle. Miał przed sobą stolik, przygotowane kartki, głosił konferencje z racji Tygodnia Misyjnego.
Ojciec bardzo lubił posługiwać się plakatami, które służyły mu do przekazywania pewnych prawd. Plakaty przygotowywały członkinie instytutu z zawodu będące artystami plastykami. Najpierw powstawał wielki plakat, potem z tego plakatu czyniono mniejsze, robiono zdjęcia i rozsyłano je do wielu parafii. Kilkanaście plakatów znajduje się obecnie w Izbie Pamięci, znajdującej się w Domu dla Niepełnosprawnych w Piekoszowie.
Zastanawiam się, wczytując w życiorys Ojca, skąd taka predylekcja dotycząca misji, skąd takie zamiłowanie? Otóż Wojciech Piwowarczyk do seminarium w Kielcach wstąpił w 1923 roku. Miał wtedy 21 lat. I diakonat, i prezbiterat przyjął w 1927 roku. Wyświęcony był w 1927 r. przez biskupa Łosińskiego. Wychowawcą Księdza Wojciecha był wicerektor ks. Józef Pawłowski ? błogosławiony, wyniesiony już na ołtarze, męczennik II wojny światowej, męczennik za wiarę. I tenże Jozef Pawłowski wprowadzał kleryków w świat Biblii, ale też miał wielkie zamiłowanie do misji. Napisał wiele artykułów na ten temat. Spowodował, że w większości parafii diecezji kieleckiej były zbierane ofiary na misje. Jak zachęcał do podejmowania aktywności na rzecz misji?
Dzieci bardzo lubią aniołki, do których wrzuca się pieniążka; im cięższa moneta, tym ładniej aniołek główką kiwa, a na dole jest napis ?Bóg zapłać?. Aniołek z czarną buzią budzi zaciekawienie i z reguły rodzi pytanie dzieci: dlaczego czarny aniołek znajduje się pośród nas, białych ludzi?
Właśnie czarny aniołek miał przypominać misje. To była skarbonka, do której zbierało się pieniądze na misje. To były lata dwudzieste XX wieku, kiedy O. Wojciech był w seminarium.
Można przypuszczać, że tenże bł. Jozef Pawłowski wpoił klerykowi Wojciechowi wielką miłość do misji. Oficjalnie ks. Wojciech Piwowarczyk od 1979 r. był odpowiedzialny za 4 papieskie dzieła misyjne w diecezji. Pamiętam, kiedy jako kleryk pojechałem na wczasorekolekcje, które prowadził Ojciec. Starał się, aby w czasie 2 tygodni wczasorekolekcji, prowadzonych dla osób niepełnosprawnych, przyjechał jakiś misjonarz. Jeden z nich przyjechał ze skórą krokodyla, budząc zaciekawienie zebranych. Inny uczył nas pieśni w dialekcie afrykańskim, w którym słowa brzmiały dla słuchaczy bardzo egzotyczne.
Pomoc człowiekowi
Postać bł. ks. Jozefa Pawłowskiego, tu wspomnianego, łączy się w życiorysie ks. Wojciecha ze zdarzeniem z okresu wojny. Piątego dnia II wojny światowej, tj. 5 września, Niemcy zbombardowali Kielce w okolicach dworca kolejowego. Było wielu zabitych i rannych. Wtedy ci dwaj: dziś bł. Jozef Pawłowski ? późniejszy rektor seminarium i proboszcz parafii katedralnej oraz Ojciec Wojciech Piwowarczyk, który już wówczas był ojcem duchownym kleryków naszego seminarium, z wielkim poświęceniem zbierali zwłoki poległych i zaprzęgami konnymi wozili je na cmentarz. Ks. Wojciech umiał powozić końmi, bowiem Jego Ojciec był gospodarzem i rolnikiem. Narażając bardzo swoje życie, przewiózł kilkadziesiąt ciał na cmentarz.
Tak ks. Pawłowski, jak i ks. Piwowarczyk rannym i potrzebującym opieki duchowej udzielali rozgrzeszenia, namaszczenia chorych, przewozili do szpitala św. Aleksandra, który dzisiaj jest nazywany Szpitalem Miejskim w Kielcach,