I. Droga kształtowania powołania człowieka świeckiego
1. Kim są zaangażowani świeccy?
Papież Franciszek w liście do kardynała Marca Ouelleta, przewodniczącego Papieskiej Komisji ds. Ameryki Łacińskiej, napisał:
„Jedną z największych deformacji Kościoła jest dzisiaj klerykalizm… Prowadzi on do instrumentalnego traktowania świeckich. Duszpasterzem jednak nie jest ten, kto mówi świeckim, co mają robić i co mają mówić. Świeccy wiedzą to już bez naszych wskazówek
i wiedzą to lepiej od nas. (…) Naszym zadaniem jako pasterzy jest natomiast umacniać lud w jego wierze i nadziei: będąc z nimi, dzieląc z nimi ich marzenia, wspólnie dokonując refleksji, a przede wszystkim wspólnie z nimi modląc się (…).
Zbyt często myślimy, że świeccy zaangażowani w Kościele to ci, którzy pracują na rzecz parafii lub diecezji. Doprowadziliśmy do wytworzenia pewnej elity laikatu: osób, które poświęcają się «sprawom księżowskim». W ten sposób pozostawiliśmy na boku tych naszych braci, którzy każdego dnia wypalają swą nadzieję w walce, aby żyć wiarą”.
Uwolnienie od klerykalizmu w Kościele dokona się wtedy, kiedy zarówno świeccy, jak i duchowni świadomie podejmą powołanie człowieka świeckiego – wraz ze specyficzną dla niego duchowością, apostolstwem. Wówczas duchowni nie będą proponować świeckim rozwodnionej duchowości zakonnej lub kapłańskiej, ale prawdziwą duchowość dla świeckich.
2. Droga kształtowania się powołania świeckich
W czasach apostolskich wszyscy członkowie Kościoła, niezależnie od otrzymanego charyzmatu, trwali „w nauce Apostołów i we wspólnocie, w łamaniu chleba i w modlitwach" (Dz 2,42). Pisma Nowego Testamentu podają liczne przykłady świeckich będących współpracownikami apostołów, oddających się modlitwie i służbie wiernym, troszczących się o potrzeby materialne Kościoła, wykładających drogę Bożą, trudzących się dla Ewangelii, towarzyszących w podróżach apostolskich lub wspierających je materialnie, użyczających też swych domów dla sprawowania Eucharystii oraz schronienia apostołów; zwyczajną praktyką było udzielanie chrztu przez świeckich (np. Ananiasz ochrzcił Pawła Apostoła).
W Piśmie św. wszyscy członkowie ludu Bożego określani są mianem „święci" (hagioi), „uczniowie" (mathetai) „bracia" (adelfoi) lub po prostu „wierzący", czy ewentualnie „wierni".
Od pierwszych wieków istnienia Kościoła nazwa laik (człowiek świecki) nie miała takiego ujemnego wydźwięku znaczeniowego, jak ma dzisiaj. Oznaczała po prostu członka ludu Bożego (laos, przymiotnik: laikos), a więc człowieka ochrzczonego, zwyczajnego członka Kościoła, w odróżnieniu od członków hierarchii kapłańskiej.
O świeckich chrześcijanach, tak jak my teraz rozumiemy to słowo, zaczyna się mówić naprawdę dopiero na przełomie II i III wieku. Klemens Aleksandryjski pierwszy wspomina o świeckich i prezbiterach, o świeckich i diakonach. Zaś Tertulian pisze o narodzinach chrześcijańskiego duchowieństwa. Od tej pory pojęcia „duchowny" i „świecki" zaczynają być przeciwstawne.
„W kolejnych wiekach refleksja eklezjologiczna nad świeckimi nie będzie podejmowana pozytywnie, a raczej wyznaczana negatywnie przez dwie działające równolegle i wzmacniające się wzajemnie perspektywy: relacji do zakonników i relacji do kleru diecezjalnego.
Pierwsza będzie określana bardziej z perspektywy „duchowości” (wyrzeczenie się świata dla zdobycia doskonałości).
Druga – bardziej w odniesieniu do władzy i prawa.
Refleksja nad tożsamościami grup zakonników i kleru diecezjalnego determinować będzie najpierw de facto, a potem też de iure rozumienie tożsamości świeckich.
Prócz tego trzeba choć zasygnalizować działanie jeszcze jednego czynnika. Po wielkich najazdach barbarzyńskich na Zachodzie struktury kościelne były jedynymi, które się ostały. Mnisi i duchowni stali się grupami uprzywilejowanymi kulturowo – zachowując dostęp do edukacji. To wówczas słowo «świecki» (laik) nabrało znaczenia negatywnego i ograniczającego: laik to ktoś niewprawny, bez kultury, ktoś, kto do niczego nie jest przyuczony, kto już nie rozumie języka kultury, którym jest łacina, i kto, w konsekwencji, od VIII wieku nie może rozumieć liturgii i jest zmuszony do wejścia w rolę biernego słuchacza”” (Świeccy w Kościele. Wybrane uwarunkowania historyczne sytuacji współczesnej, Grzegorz Strzelczyk, Magdalena Jóźwik).
Tak więc przez ponad 1600 lat pisano i mówiono w Kościele o świeckich głównie w sposób negatywny: kim świecki nie jest i czego nie może robić. Dopiero Sobór Watykański II, po wielu wiekach, podejmuje się po raz pierwszy ukazać świeckich w sposób pozytywny.
Sobór przedstawił teologię świeckich szczególnie w następujących dokumentach: Konstytucja dogmatyczna o Kościele „Lumen gentium”, Dekret o apostolstwie świeckich „Apostolicam actuositatem” oraz Konstytucja duszpasterska o Kościele w świecie współczesnym „Gaudium et spes”.
Kolejnym inspirującym czasem refleksji na temat świeckich po Soborze był Synod Biskupów poświęcony świeckim, który odbył się w październiku 1987 roku oraz wydana po nim 30 grudnia 1988 roku adhortacja posynodalna „Christifideles laici”, w której Ojciec święty Jan Paweł II pomaga nam „przenieść wspaniałą soborową „teorię” laikatu w „praktykę” autentycznego życia Kościoła” (ChL 2).
3. Różnica pomiędzy duchowością ludzi świeckich a duchowością zakonną
Duchowość ludzi świeckich kształtowała się przez wieki na bazie duchowości zakonnej. Stąd dziś w praktyce duchowość świeckich jest często w dużej mierze rozwodnioną duchowością zakonną. I dlatego nie pomaga im ona w sposób wystarczający w realizacji powołania człowieka świeckiego.
Podam kilka przykładów różnic w akcentach między duchowością świeckich a zakonną.
- Dla zakonnika świat, „świeckość” jest czymś złym, albo przynajmniej utrudniającym zjednoczenie z Bogiem, trzeba się od niego zdystansować, opuścić go. Natomiast dla osoby świeckiej świat jest miejscem uprzywilejowanym spotkania z Bogiem.
- Zakonnicy mają inny styl życia niż osoby świeckie. Życie zakonne cechuje pewna harmonia, pewien stały rytm. Natomiast w życiu człowieka świeckiego wiele rzeczy jest nieprzewidywalnych. Na bieżąco zmienia się rzeczywistość w zależności od tego, co się dzieje w mojej rodzinie czy jakie nowe wyzwania pojawiają się w pracy.
- Istnieje różnica w stosunku do seksualności. Wynika to z faktu, że osoby zakonne ślubują czystość, dziewictwo a świeccy podejmują zazwyczaj drogę małżeństwa. I dla małżonków seksualność nie jest czymś negatywnym, tylko czymś, co pogłębia relacje z drugim człowiekiem i z Bogiem.
- Inna różnica pomiędzy duchowością zakonną a duchowością świeckich to podejście do roli kobiety w Kościele i świecie. W Kościele jest on trochę bardziej negatywny, podejrzliwy, czy aby przez kobietę nie pojawiło się jakieś zło. Dla świeckich zarówno mężczyzna, jak i kobieta mają swoją drogę z Bogiem. Obie są ważne. Nie można powiedzieć, że ktoś jest ważniejszy lub mniej ważny.
- Inną różnicę możemy dostrzec w ćwiczeniach, praktykach duchowych. Świeccy nie mają tyle czasu i takiej możliwości, żeby poświęcić dużą ilość czasu na modlitwę co zakonnicy. Dla nich modlitwą powinno się stać każde zaangażowanie, każda praca na rzecz dobra. Modlitwa w życiu świeckich jest potrzebna, ale na tyle, na ile Bóg daje czas na nią – nie można pozostawić opieki nad 4 dzieci na rzecz tego, by odbyć godzinną medytację. Nie możemy sobie pozwolić na takie luksusy, byłoby to zresztą zdradą powołania człowieka świeckiego.
Istnieje też różnica pomiędzy duchowością świeckich a duchowością duchownych. Po soborze Trydenckim ukształtował się pogląd, że w Kościele: duchowni mają być przełożonymi i nauczającymi, a świeccy mają słuchać i być poddanymi.
II. Powołanie człowieka świeckiego
1. Powołanie człowieka świeckiego jest niepowtarzalne
O wiele łatwiej jest opisać powołanie zakonne czy kapłańskie ponieważ tutaj występuje wiele wspólnych aspektów, czynników np. kapłani sprawują sakramenty, pełnią posługę duszpasterską i to ich kształtuje i odgrywa ważną rolę w kształtowaniu specyfiki ich powołania. Podobnie i w życiu zakonnym jest pewien wspólny styl życia, wspólna duchowość, wspólne działanie, wspólne apostolstwo, wspólny rytm dnia i zajęć itd. Choć trzeba pamiętać, że każde powołanie, również kapłana i zakonnika, jest niepowtarzalne, bo każda droga człowieka z Bogiem jest niepowtarzalna. Jednak tutaj jest więcej czynników, które łatwiej uchwycić jako wspólne natomiast w wypadku człowieka świeckiego jest to o wiele trudniejsze.
Powołanie człowieka świeckiego jest bardzo zróżnicowane, występuje olbrzymie bogactwo realizacji i życia powołaniem człowieka świeckiego. Trudno ogarnąć tę różnorodność powołań ludzi świeckich, trudno jednym słowem je opisać ponieważ tak wiele rzeczy jest niepowtarzalne i indywidualne.
Ważną rolę odgrywa środowisko, w którym się urodziliśmy, wykształcenie, wychowanie, społeczność, w którym wzrasta nasze doświadczenie wiary. Decydujący jest wybór drogi życia, czy samotnie, czy w małżeństwie, rodzinie, dalej bardzo ważny jest wybór zawodu, który wykonujemy. To też kształtuje mój sposób realizacji i przeżywania powołania człowieka świeckiego.
Widzimy więc, żeby odkryć powołanie człowieka świeckiego i niepowtarzalność jego drogi życiowej, potrzebny jest proces nieustannego rozeznawania, bo nie ma powtarzających się wzorców postępowania.
2. Wspólne cechy charakteryzujące powołanie człowieka świeckiego
według Soboru Watykańskiego II
Przy niepowtarzalności każdego człowieka u ludzi świeckich występują pewne wspólne cechy, które możemy wyodrębnić na podstawie dokumentów Kościoła.
„W swojej odpowiedzi na pytanie „kim są wierni świeccy”, Sobór odbiegł od poprzednich definicji, w większości negatywnych, i przyjmując zdecydowanie pozytywny punkt widzenia, stwierdził z całym przekonaniem, że są oni pełnoprawnymi członkami Kościoła objętymi jego tajemnicą i obdarzonymi specyficznym powołaniem, którego celem w sposób szczególny jest „szukanie Królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej”” (ChL 9).
2.1. Szukać i rozwijać Królestwo Boże
Zarówno Jan Paweł II, jak i papież Franciszek wyraźnie nam mówią, że osobista relacja z Bogiem jest ważna, ale nie wystarczająca i potrzeba nam otworzyć się na Boga królującego w świecie, na Jego działania budujące Królestwo Boże.
Papież Franciszek mówi: „Z lektury Pisma Świętego wynika zresztą jasno, że propozycja Ewangelii nie polega tylko na osobistej relacji z Bogiem. Także naszej odpowiedzi miłości nie powinno się pojmować jako zwykłej sumy małych osobistych gestów wobec kogoś potrzebującego, co mogłoby stanowić pewien rodzaj «miłości à la carte», serię działań zmierzających jedynie do uspokojenia własnego sumienia. Propozycją jest królestwo Boże (Łk 4, 43); chodzi o miłowanie Boga królującego w świecie. W takiej mierze, w jakiej zdoła On królować między nami, życie społeczne będzie przestrzenią braterstwa, sprawiedliwości, pokoju, godności wszystkich. Tak więc zarówno orędzie, jak i doświadczenie chrześcijańskie zmierzają do spowodowania konsekwencji społecznych. Szukamy Jego królestwa: «Starajcie się naprzód o królestwo Boga i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane» (Mt 6, 33). Zamiarem Jezusa jest ustanowienie królestwa Jego Ojca; prosi On swoich uczniów: «Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie» (Mt 10, 7)" (EG 180).
Kilka słów o Królestwie Bożym
„Królestwo Boże przeznaczone jest dla wszystkich ludzi, gdyż wszyscy są powołani, by być jego członkami. Dla podkreślenia tego aspektu, Jezus przybliżył się zwłaszcza do tych, którzy znajdowali się na marginesie społeczeństwa, dając im pierwszeństwo, gdy głosił Dobrą Nowinę. Na początku swej posługi obwieszcza On, że został posłany, aby ubogim głosić Dobrą Nowinę (por. Łk 4, 18).
Wyzwolenie i zbawienie, które przynosi Królestwo Boże, docierają do człowieka zarówno w jego wymiarze fizycznym, jak i duchowym. Dla misyjnej posługi Jezusa znamienne są dwa rodzaje czynów: uzdrawianie i odpuszczanie grzechów. Liczne uzdrowienia ukazują Jego ogromne współczucie wobec ludzkich nieszczęść, oznaczają jednak również, że w Królestwie nie będzie już chorób ani cierpień i że Jego posłannictwo od samego początku dąży do wyzwolenia ludzi od nich. W Jezusowej perspektywie uzdrowienia są również znakiem wybawienia duchowego, to znaczy uwolnienia od grzechu. Uwolnienia od opętania przez złego ducha, będącego najwyższym złem oraz symbolem grzechu i buntu przeciw Bogu, są znakami, że „przyszło do was Królestwo Boże (Mt 12, 28)” (RM 14).
„Królestwo ma na celu przekształcenie stosunków między ludźmi i urzeczywistnia się stopniowo, w miarę jak ludzie uczą się kochać, przebaczać i służyć sobie wzajemnie. Jezus podejmuje całe Prawo, ogniskując je na przykazaniu miłości (por. Mt 22, 34-40; Łk 10, 25-28). Przed opuszczeniem swoich daje im „nowe przykazanie”: „Abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem” (J 13, 34; por. 15, 12). Dlatego naturą Królestwa jest komunia wszystkich ludzi pomiędzy sobą i z Bogiem.
a. Pracować dla Królestwa znaczy uznawać i popierać Boży dynamizm, który jest obecny w ludzkiej historii i ją przekształca.
b. Budować Królestwo znaczy pracować na rzecz wyzwolenia od zła we wszelkich jego formach. Krótko mówiąc, Królestwo Boże jest wyrazem i urzeczywistnieniem zbawczego planu w całej jego pełni” (RM 15).
Reasumując, można powiedzieć, że panowanie Boga, o którym Jezus naucza i które ujmuje za pomocą pojęcia „królestwo Boże”, nie jest wyłącznie czymś czysto duchowym, głęboko ukrytym w sercu jednostki, lecz jest bardzo konkretne i uchwytne, podobne do skarbu ukrytego w roli czy też do drogocennej perły, w celu zdobycia których należy wyzbyć się wszystkiego, by nabyć i posiąść je już dzisiaj.
Święte bowiem musi być nie tylko serce człowieka, lecz także relacje życiowe, struktury społeczne i formy środowiska naturalnego, w których żyje człowiek i które nieustannie projektuje w swym życiu. Innym słowy, wiara w Boga musi wpływać i kształtować również świat, w jakim żyje i jaki tworzy człowiek. Stąd Królestwo Boże wymaga i jednocześnie wpływa na odnowienie życia społecznego we wszystkich jego wymiarach. Odnowienie to jest procesem, który chociaż zostaje zainicjowany przez jednostkę, „gdyż tylko pojedynczy człowiek jest punktem, w którym Bóg może liczyć na nawrócenie w wolności”, to jednak ostatecznie dotyczy wszystkich ze względu na to, że zamiarem Boga jest stworzenie nowego społeczeństwa. (Więcej o Królestwie znajdziemy w Serwisie ORRK nr 142)
2.2. Specyfiką powołania świeckich jest ich „świecki charakter”
„Na mocy wspólnej godności Chrztu świecki jest współodpowiedzialny, wraz z kapłanami, zakonnikami i zakonnicami, za misję Kościoła. Ale wypływająca z Chrztu wspólna dla wszystkich godność posiada w odniesieniu do świeckich pewien rys specyficzny, który odróżnia ich, aczkolwiek nie odgradza od kapłana, zakonnika czy zakonnicy. Zgodnie z określeniem Soboru Watykańskiego II, „właściwością specyficzną laików jest ich charakter świecki”…
W rzeczywistości Sobór przedstawia świecki stan wiernych przede wszystkim jako miejsce, w którym dociera do nich wezwanie Boga: „Tam ich Bóg powołuje”. Jest to miejsce odznaczające się pewnym dynamizmem: świeccy „żyją (...) w świecie, to znaczy pośród wszystkich razem i poszczególnych spraw i obowiązków świata, i w zwyczajnych warunkach życia rodzinnego i społecznego, z których niejako utkana jest ich egzystencja”. W tym świecie prowadzą też normalne życie, uczą się, pracują, utrzymują ze sobą różnorakie kontakty: przyjacielskie, społeczne, zawodowe, kulturalne itd. Sobór traktuje ich stan nie jako zwykły fakt, zewnętrzny i środowiskowy, ale jako rzeczywistość, która osiąga swój pełny sens w Jezusie Chrystusie” (ChL 15).
2.3. Powołani do świata
Świeccy chrześcijanie pozostają w świecie na mocy Bożego powołania. Sobór stwierdza wyraźnie, że istnieje Boże powołanie do świata: „tam [tzn. w świecie, do świata] ich Bóg powołuje". I jest to fakt teologiczny, a nie tylko społeczny.
Natomiast kapłani i zakonnicy, którzy z tytułu odrębnego powołania zostają na swój sposób „wyłączeni" ze świata, aby mogli całkowicie poświęcić się na służbę Ludowi Bożemu i budowaniu wspólnoty kościelnej.
Tak więc, pozostanie w życiu świeckim nie jest dziełem przypadku ani brakiem powołania do rzeczy wyższych. Jest natomiast zaplanowanym przez Bożą Opatrzność „stanem" w Kościele, czyli pewnym sposobem życia i uświęcania się w Chrystusie, analogicznym do stanu kapłańskiego. Ten stan życia zakłada wypełnianie swoistej roli w Kościele i w świecie.
„Oni bowiem żyjąc wewnątrz świata słyszą głos Boga, który objawia im swój plan i oznajmia szczególne powołanie do tego, by „szukali Królestwa Bożego zajmując się sprawami świeckimi i kierując nimi po myśli Bożej” (ChL 15). Głęboki sens tej rzeczywistości polega na tym, że człowiek świecki został powołany do życia w świecie dla szczególnego celu, by dokonywać uświęcenia świata. Świeccy nie tylko należą do Kościoła, ale są Kościołem w świecie.
Świat uprzywilejowanym miejsce spotkania z Bogiem
Świat, w którym żyjemy napawa nas niepokojem, lękiem a nawet trwogą. Obserwujemy narastającą pogardę dla człowieka i jego życia, kwestionowane są podstawowe wartości ludzkie, że nie wspomnę o szacunku do wartości chrześcijańskich. Życie społeczne coraz bardziej przypomina świat dżungli, toczy się w nim brutalna walka o wpływy, władzę, pieniądze. Egoizm w życiu społecznym i towarzysząca mu korupcja, bezlitosna konkurencja oraz nastawienie na coraz większy zysk - za wszelką cenę - niszczą życie społeczne, gospodarcze i polityczne. Do takiego świata przyszedł i nieustannie przychodzi Chrystus, aby go zbawiać - zbawiać człowieka i społeczności - oraz budować Królestwo Boże. I zaprasza nas wszystkich do współpracy w przemienianiu świata i pomocy człowiekowi w nim żyjącemu.
Spotkanie z Bogiem w świecie jest trudne, bo nie pozostawia tak dużo miejsca na iluzję jedności z Bogiem, jak np. spotkanie na modlitwie, ale nieustannie prowadzi ku jedności prawdziwej. Spotkanie z Bogiem w życiu codziennym to prawdziwa szkoła wiary, nadziei i miłości; to szkoła uczenia się życia Ewangelią i postawami, jakie są w niej wskazane. Bóg dnia codziennego, o ile Go poszukujemy, nieustannie uwalnia nas od schematów dotyczących tego, jak On działa w świecie i w jaki sposób go przemienia. To wielka szkoła nawracania się ku Bogu i ku człowiekowi w Bogu.
„Albowiem Pan również za pośrednictwem wiernych świeckich pragnie rozszerzać królestwo swoje, mianowicie królestwo „prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju”. W tym królestwie także stworzenie samo zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych...
a. Dzięki kompetencji w dziedzinach świeckich i przez swą działalność uwzniośloną wewnętrznie łaską Chrystusa, niech dołożą usilnych starań, aby dobra stworzone według ustanowienia Stwórcy i według oświecenia Jego słowa były pielęgnowane przez ludzką pracę, sztukę, technikę, cywilizację i kulturę dla pożytku wszystkich rzeczywiście ludzi i aby były między nich bardziej stosowniej rozdzielane i na swój sposób prowadziły do powszechnego postępu w ludzkiej i chrześcijańskiej wolności. Tak Chrystus przez członki Kościoła będzie oświecać coraz bardziej całą społeczność ludzką swoim zbawiennym światłem.
b. Ponadto ludzie świeccy winni wspólnymi siłami tak uzdrawiać istniejące na świecie obyczaje i stosunki, jeśli skłaniają gdzieś do grzechu, aby to wszystko stosowało się do norm sprawiedliwości i raczej sprzyjało praktykowaniu cnót, niż mu przeszkadzało. Tak postępując, przepoją kulturę i dzieła ludzkie wartościami moralnymi. Równocześnie lepiej w ten sposób przygotowuje się rolę świata pod zasiew słowa Bożego i szerzej otworzą się bramy Kościoła, którymi ma wyjść na świat orędzie pokoju” (KK 36).
„Świeccy zaś powinni podjąć trud odnowy porządku doczesnego jako własne zadanie i spełniać je bezpośrednio i zdecydowanie, kierując się światłem Ewangelii i duchem Kościoła, przynaglani miłością chrześcijańską. Jako obywatele powinni współpracować ze współobywatelami, działając z właściwą kompetencją i na własną odpowiedzialność, szukając wszędzie i we wszystkim sprawiedliwości Królestwa Bożego. Porządek spraw doczesnych należy odnowić w ten sposób, by nie naruszając właściwych mu praw, uzgodnić go z normami, wynikającymi z podstawowych zasad życia chrześcijańskiego oraz dostosować do różnych warunków miejsca, czasu i narodów. Wśród dzieł tego rodzaju apostolstwa wysuwa się na pierwszy plan akcja społeczna chrześcijan; Sobór Święty pragnie, by ona rozszerzyła się dziś na wszystkie dziedziny spraw doczesnych, również i na dziedzinę kultury” (AA 7).
Na czym polega „autonomia rzeczywistości doczesnej”?
Autonomia rzeczywistości doczesnej, o której mówił Sobór Watykański II, nie oznacza autonomii od obecności i działania w świecie Boga, który jest jego Stwórcą i Zbawicielem. A wielu chrześcijan źle pojęło tę autonomię, rozumiejąc ją jako całkowitą nieobecność Boga w świecie i w rzeczywistości doczesnej.
W „Gaudium et Spes” czytamy: „Jeżeli przez autonomię rzeczy ziemskich rozumiemy to, że rzeczy stworzone i same społeczeństwa cieszą się własnymi prawami i wartościami uznawanymi, stosowanymi i porządkowanymi stopniowo przez człowieka, wówczas rzeczywiście godzi się jej domagać; nie jest to tylko postulat ludzi naszej epoki, lecz jest to także zgodne z wolą Stwórcy. Ze względu bowiem na sam fakt stworzenia wszystkie rzeczy uzyskują właściwą im trwałość, prawdziwość, dobro, a także własne prawa i porządek, które człowiek winien uszanować, uznawszy metody właściwe poszczególnym naukom albo sztukom.
Jeżeli jednak przez słowa autonomia rzeczy doczesnych rozumie się to, że rzeczy stworzone nie zależą od Boga i że człowiek może z nich korzystać bez odniesienia do Stwórcy, każdy, kto uznaje Boga, czuje, jak fałszywe są tego rodzaju stwierdzenia. Stworzenie bowiem bez Stworzyciela ginie. Poza tym wszyscy wierzący, jakąkolwiek wyznawaliby religię, w języku stworzeń zawsze dostrzegali ujawnianie się Boga i słyszeli Jego głos. Co więcej, poprzez zapomnienie o Bogu samo stworzenie staje się niezrozumiałe” (GS 36)
Rozpoznawanie obecności i działania Boga w świecie jest trudne, gdyż ogrom zła, niesprawiedliwości, głupoty, pustki, jest tak duży, że wielu uważa, iż Boga w tym świecie już nie ma, pozostało zło i złe ludzkie działania, siejące głównie zniszczenie.
Dlaczego jest to tak ważne, abyśmy zrozumieli i uszanowali świecki charakter powołania laikatu? Ponieważ istnieje wielka pokusa uciekania od świata przez świeckich w sferę ducha. Wielu uważa, że dopiero duchowa działalność jest tą Bożą i prawdziwą – natomiast świecka jest przez nich pogardzana i uważana za nie-Bożą.
Sobór, a potem Jan Paweł II, wyraźnie mówią: W ich życiu nie może być dwóch równoległych nurtów: z jednej strony życia „duchowego” z jego własnymi wartościami i wymogami, z drugiej życia „świeckiego”, obejmującego rodzinę, pracę, relacje społeczne, zaangażowanie polityczne i kulturalne. (...) Wszystkie bowiem dziedziny świeckiego życia są objęte Bożym planem, według którego są one „historycznym miejscem” objawienia się i urzeczywistnienia miłości Jezusa Chrystusa na chwałę Ojca i w służbie braciom. Każde działanie, każda sytuacja, każda konkretna forma zaangażowania – na przykład kompetencje zawodowe i solidarność w miejscu pracy; miłość, oddanie, udział w wychowaniu dzieci w rodzinie; służba społeczna i polityczna; obrona prawdy w kulturze – to wszystko jest opatrznościową okazją do „ustawicznego ćwiczenia się w wierze, nadziei i miłości” (ChL 59).
3. Powołani, aby kontynuować dzieło stworzenia
Świecki charakter laikatu wynika z podjęcia daru stworzenie, daru kontynuacji stwarzania, współpracy ze Stwórcą oraz z podjęcia zbawienia, jakie wyjednał nam Jezus Chytrus na krzyżu i w Zmartwychwstaniu - w wypadku świeckich to jest wyzwalanie od zła w świecie i wprowadzanie w niego dobra.
Aby zrozumieć zasadnicze cele powołania człowieka świeckiego trzeba nawiązać do samego aktu stworzenia. Kiedy Bóg stworzył świat na koniec powołał do istnienia mężczyznę i kobietę, pobłogosławił im, mówiąc: „Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją sobie poddaną; abyście panowali nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi” (Rdz 1, 28).
W tym zdaniu, kryje się pierwsze i najważniejsze powołanie wszystkich ludzi oraz zadanie, które mają oni spełniać aż do skończenia świata. Bóg zaprasza bowiem każdego człowieka z osobna, aby nieustannie zmieniał oblicze świata, by poznawał kierujące nim prawa i odkrywał jego najgłębsze tajemnice, by ujarzmiał drzemiące w nim siły i przy ich pomocy udoskonalał swoje środowisko. Człowiek swoją pracą i pomysłowością może uczestniczyć w stwórczym dziele samego Boga i przyczyniać się do tego, by świat z dnia na dzień stawał się coraz lepszy i piękniejszy. (Więcej na temat kerygmatu o stworzeniu znajdziemy w Serwisie ORRK nr 125)
4. Nazaret ukazuje wartość życia świeckiego
Kontemplacja życia Jezusa, Maryi i Józefa w Nazarecie pozwala nam pełniej zrozumieć bogactwo życia człowieka świeckiego. Nazaret ukazuje nam, jak ważne jest każde nasze działanie i każda nasza praca, bo stają się drogą do zjednoczenia z Ojcem w Duchu Świętym. Nazaret to miejsce pracy, życia rodzinnego, nawiązywania więzi z sąsiadami, odkrywania swojej więzi z instytucjami religijnymi oraz instytucjami społecznymi i państwowymi.
Nazaret uczy nas, że świętość jest bardzo zwyczajna i prosta, wymaga czasami trudnych wyborów, zaufania zupełnie w ciemno – tak jak Maryja, która uwierzyła, że pocznie Syna Bożego, a zarazem często na świętość składają się codzienne zmagania, poszukiwania, jak rozwiązywać bieżące problemy.
Doświadczenie Nazaretu utkane jest niepewnością tego, co przyniesie kolejny dzień, pracą w domu Maryi a więc gotowaniem, sprzątaniem, dbaniem o wystrój domu, pomocą sąsiedzką oraz pracą rzemieślniczą mężczyzn Józefa i Jezusa.
Nazaret to też czas radości i nadziei, czas świętowania daru życia i zbawienia, które przychodzi do każdego człowieka.
To czas modlitwy i spotykania się z Ojcem w Duchu Świętym, a dla Maryi i Józefa to bardzo intymne i bliskie obcowanie z Jezusem. Jezus uświęcił życie człowieka świeckiego, bo sam żył tak blisko 30 lat.
III. Powołani do uświęcenia świata
A Ojciec święty Paweł VI tak opisał rolę świeckich i ich oddziaływanie na świat: „Kościół (nie tylko katolicy świeccy) może też rozciągać swój wpływ na rzeczywistość świecką – pozostawiając ją świecką, a równocześnie wprowadzając w nią uświęcenie, o którym mówi Sobór – przez ożywienie zasad chrześcijańskich, które choć w swym znaczeniu pionowym, to jest w odniesieniu do celu najwyższego i ostatecznego ludzkości są religijne i nadprzyrodzone, to w swojej skuteczności, nazywanej dziś poziomą, czyli ziemską, są w najwyższym stopniu ludzkie; są wytłumaczeniem, niewyczerpaną żywotnością, uwzniośleniem życia ludzkiego jako takiego. Sobór mówił w związku z tym o "wzajemnym przenikaniu się państwa ziemskiego i niebiańskiego..., aby rodzina ludzka i jej historia stawały się bardziej ludzkie". (...)
W tym właśnie sensie Kościół, a szczególnie katolicy świeccy, udzielają światu nowego stopnia uświęcenia. Nie wprowadzają weń znaków specyficznie świętych i religijnych (które w pewnych formach i okolicznościach mogą również być właściwe), ale porządkują go przez wykonywanie apostolstwa w wierze, nadziei i miłości dla Królestwa Bożego. To jest świętość, która promieniuje na świat i w świecie. I niech będzie to powołaniem naszych czasów dla nas wszystkich” (Paweł VI, Rzym, 23 kwietnia 1969).
Tkwiąc w samym sercu świata, wewnątrz jego struktur, człowiek świecki działa na wzór ewangelicznego zaczynu mocą swojego zjednoczenia z Chrystusem. Owoce tego zjednoczenia dają się sprowadzić do miłości. Trzeba więc stwierdzić, że wszelka ludzka aktywność, nawet ta świecka, jeżeli tylko staje się funkcją miłości, posiada także rangę świętości. Nie oznacza to wcale, że świecki charakter ludzkiej aktywności, mający własną strukturę i własną autonomię, zatraca się w świętości ludzkiego działania. Oznacza to tylko, że przerasta on siebie i uzyskuje w ten sposób swoje dopełnienie. Uświęcenie świata polega zatem w swojej istocie na ukierunkowaniu go ku eschatologicznej pełni. Dokonuje się to przez życiową syntezę religijności i aktywności świeckiej.
Jak możemy uświęcać świat?
1. Uświęcenie poprzez samą obecność chrześcijanina w świecie.
Przez fakt, że Duch Święty w nas mieszka, to nosimy Go w świecie i tak uświęcamy ten świat. Niesiemy Boga wszędzie tam, gdzie się udajemy, gdzie mieszkamy, pracujemy itp. Jego obecność promieniuje przez nas, nawet wtedy kiedy o tym nie pamiętamy.
Nosząc w sobie Świętego Ducha, uświęcamy ten świat, który bez Boga staje się pustynią. Św. Paweł pyta Koryntian: "Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? … Świątynia Boga jest świętą, a wy nią jesteście" (1 Kor 3, 16-17).
Jezus powiedział do swoich uczniów: "Wy jesteście solą ziemi. Lecz jeśli sól utraci swój smak, czymże ją posolić? Na nic się już nie przyda, chyba na wyrzucenie i podeptanie przez ludzi. Wy jesteście światłem świata. Nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapala się też światła i nie stawia pod korcem, ale na świeczniku, aby świeciło wszystkim, którzy są w domu. Tak niech świeci wasze światło przed ludźmi, aby widzieli wasze dobre uczynki i chwalili Ojca waszego, który jest w niebie" (Mt 5, 13-16).
2. Uświęcenie poprzez pracę
Bóg pracuje
Św. Ignacy Loyola w Kontemplacji pomocnej do uzyskania miłości miłość Boga opisał jako pracę i trud: „Rozważyć, jak Bóg działa i pracuje dla mnie we wszystkich rzeczach stworzonych na obliczu ziemi. Znaczy to, że postępuje tak, jak ktoś pracujący. I tak, w niebiosach, w żywiołach, w roślinach, owocach, trzodach itd., dając [wszystkiemu] istnienie, zachowując, darząc wzrostem i czuciem itd.” (ĆD 236).
Dzieci, nie miłujcie słowem i językiem, ale czynem i prawdą (1J 3, 18). Prawdziwa miłość działa i jest skuteczna jedynie w czynach. Nie każdy, który mi mówi „Panie, Panie!" [...], lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca... (Mt 7, 21).
Każde nasze działanie jest uświęcone, tak w Boskim, jak i w ludzkim znaczeniu, jeżeli dokonuje się ono w Duchu Świętym. Praca zatem winna się dokonywać w miłości, wolności, z ukierunkowaniem na cel, konsekwentnie, cierpliwie oraz z pełnią nadziei. Pracując kochamy Boga oraz ludzi.
Na temat zjednoczenia z Bogiem na modlitwie napisano tysiące książek, natomiast na temat zjednoczenia z Bogiem poprzez pracę niewiele. Stąd zjednoczenie z Bogiem poprzez pracę wymaga aktualnie z naszej strony większego wysiłku, większej troski – nie zaniedbując zjednoczenia poprzez modlitwę.
Zjednoczenie z Bogiem poprzez pracę może nam zajmować 95% naszego czasu w codziennym życiu, o ile nie więcej.
„Pan Bóg wziął zatem człowieka i umieścił go w ogrodzie Eden, aby uprawiał go i doglądał” (Rdz 2,15).
„Pierwszej ludzkiej parze Bóg powierza zadanie czynienia sobie ziemi poddaną i panowania nad wszelkim żywym stworzeniem (por. Rdz 1,28).
Panowanie człowieka nad innymi istotami żywymi nie może być jednak panowaniem despotycznym i nierozumnym; przeciwnie, ma on „uprawiać i doglądać" (por. Rdz 2,15), a więc troszczyć się o dobra stworzone przez Boga: dobra, których człowiek nie stworzył, ale otrzymał jako drogocenny dar powierzony przez Stwórcę jego odpowiedzialności.
Przez pracę człowiek staje się „podobny" do Boga, staje się Jego „obrazem i podobieństwem". Tym samym człowiek pracy walczy najskuteczniej z biernością świata, z przemijaniem rzeczy, z ich cofaniem się do anonimowości. Praca służy osobie ludzkiej do osiągania czegoś „swojego", najbardziej „osobistego" i „osobowego".
Bardzo ważnym dla nas stwierdzeniem jest to, że praca jest zadana człowiekowi jeszcze przed grzechem i należy do pierwotnego powołania człowieka. W raju człowiek pracował! Ale praca ta nie stanowiła dla niego żadnego trudu i nie wiązała się z wysiłkiem.
A zatem praca nie jest karą, ani przekleństwem ale wypływa z naturalnej kondycji stworzenia i powierzenia nam zadania, misji czynienia ziemi sobie poddaną.
„Bardzo głęboko wpisana jest w Słowo Bożego Objawienia ta podstawowa prawda, że człowiek, stworzony na obraz Boga, przez swoją pracę uczestniczy w dziele swego Stwórcy — i na miarę swoich ludzkich możliwości poniekąd dalej je rozwija i dopełnia, postępując wciąż naprzód w odsłanianiu ukrytych w całym stworzeniu zasobów i wartości.
Widzimy, więc że praca jest czymś ważnym w naszym życiu i godnym szacunku zarówno dla naszego powołania, jak i ze względu na to, że „stanowi źródło bogactwa lub przynajmniej godnych warunków życia i w ogóle jest skutecznym narzędziem przeciwko ubóstwu (por. Prz 10,4), ale nie wolno ulegać pokusie ubóstwiania jej, ponieważ nie można w niej odnaleźć ostatecznego i nieodwołalnego sensu życia. Działanie człowieka ma istotne znaczenie, ale to Bóg, a nie praca jest źródłem życia i celem człowieka” (KNS 257).
Pełniąc wolę Bożą poprzez swoje działania, pracę, wchodzę w komunię z Bogiem i Jego działaniem w sercu człowieka oraz w świecie, w budowaniu Królestwa Bożego.
Komunia z Bogiem w pracy i każdym działaniu
Aby praca mogła się stać wyrazem naszej miłości do Bogu i aby mogło się dokonać jej uświęcenie, muszą być spełnione pewne praktyczne wskazania i warunki.
Warunkiem autentyczności apostolstwa są trzy przymioty:
- profesjonalizm, aby każdy projekt i działanie były wykonane zgodnie z najwyższymi standardami i wiedzą w danej dziedzinie,
- etyczność, aby każde działanie było dostosowane do wymogów moralnych, ewangelicznych, a w szczególności do etyki zawodowej,
- zaangażowanie duchowe, czyli zjednoczenie z Bogiem w działaniu, w pracy.
3. Uświęcenie poprzez kształtowanie w duchu Ewangelii relacji międzyludzkich
Uświęcenie dokonuje się poprzez dialog z Bogiem i z drugim człowiekiem. W Ewangelii Jezus ukazuje nam, jak mamy rozwijać relacje międzyludzkie, aby świętość bardziej przenikała nasze serca i więzi między nami oraz społeczności w których żyjemy.
Wszędzie tam, gdzie dzieje się miłość bezinteresowna, nawet tylko częściowo, tam gdzie dzieje się przebaczenie, i wiele innych ewangelicznych postaw w relacjach międzyludzkich – wszędzie tam dokonuje się uświęcenie człowieka, rodziny, wspólnoty, społeczności.
Dużo na ten temat napisano, jak uświęcać relacje międzyludzkie, jak Bóg pragnie pomagać nam budować więzi miłości, wzajemnego zaufania, tworzyć wspólnie dobro dla innych, więc nie będę tego szczegółowo omawiał.
4. Uświęcanie dokonuje się również dzięki:
- modlitwie za innych,
- znoszeniu cierpienia, krzyża, trudu za daną społeczność mając nadzieję, że wyjednają nam przyśpieszenie, przebudzenia łaski, jaka w tej społeczności już jest,
- walce o to, aby wartości ludzkie i chrześcijańskie w danej społeczności były realizowane,
- głoszeniu Dobrej Nowiny, aby otworzyć na Boga i Królestwo Boże człowieka, społeczność.
IV. Rozeznawanie drogą rozwoju powołania człowieka świeckiego
Dużą pomocą w rozeznawaniu i pełnieniu woli Ojca jest sumienie. Trzeba nam na nowo odkryć wartość sumienia. Twórcze sumienie jest, jak kompas na rozszalałym morzu dla kapitana statku, bez niego nie ma on szans odnaleźć właściwy kierunek: Sobór naucza: „W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie daje, lecz któremu winien być posłuszny i którego głos, nawołując go zawsze do miłowania i czynienia dobra oraz unikania zła tam, gdzie należy, rozbrzmiewa we wnętrzu człowieka: Czyń to, tamtego unikaj” (KDK 16).
Głos sumienia na pierwszym miejscu zachęca do miłowania i czynienia dobra, a na drugim miejscu unikania zła. Zazwyczaj w naszym nauczaniu ograniczamy rolę sumienia do tego drugiego elementu. Dziś trzeba ludziom pomóc odkrywać dobro, cenić je i chronić – gdyż przestają oni wierzyć w siłę dobra w swoim życiu i w życiu innych ludzi i nie cenią jej. A dobro często jest o wiele trudniej rozpoznać niż zło, które oszukuje, prowokuje, fascynuje. Zaś dobro, świętość są często tak zwyczajne, proste, ciche, oczywiste. A to ono właśnie zmienia świat – nie tylko to dobro heroiczne, ale to powszechne, zwyczajne – jest kontynuacją dzieła stworzenia i zbawienia.
Nasze codzienne dobre czyny, płynące z miłości do innych, inspirowane działaniem Ducha Świętego, budują Królestwo Boże. Tymczasem nam się często wydaje, że te nasze dobre czyny nic nie znaczą, szczególnie wobec ogromu zła. Jezus mówi nam, że to one są jak budowanie na skale, są trwałym fundamentem, którego ani śmierć, ani zło nie jest w stanie zniszczyć. My budujemy, tworzymy, nie tylko po to, aby wyrazić miłość w danej chwili, ale równocześnie współtworzymy rzeczywistość o wiele głębszą i bogatszą – wieczność.
Nie ulegajmy propagandzie, ukazującej mam jak słabe, marne i bez znaczenia są nasze dobre czyny i jak potężne w skutkach jest zło, które próbuje niszczyć dobro, zastraszyć je, zdyskredytować jego znaczenie. Jednak to dobro, które człowiek wspólnie z Bogiem realizuje, jest potężniejsze niż wszelkie zło.
Trzeba nam zaufać swojemu sumieniu i działaniu w nim Boga, stale kształtując sumienie w szkole Ewangelii i nauki społecznej Kościoła.
Drogę do pogłębienia rozeznawania woli Bożej zaczynamy od akceptacji dotychczasowej zdolności rozeznawania jaką się kierujemy i już posiadamy.
Każdy z nas kieruje się w życiu zasadami, przykazaniami, które ułatwiają nam życie zgodnie z sumieniem i Ewangelią.
Korzystając z dotychczasowego doświadczenia, wrażliwości etycznej, wiedzy, zdolności wybierania należy poszukiwać odpowiedzi na pytanie: czego w danej sytuacji Bóg oczekuje ode mnie?
Nie czego ja chcę i oczekuję, lub czego inni oczekują, co wypada w danej sytuacji robić, ale czego ode mnie oczekuje Bóg?
Wrażliwość etyczną, myślenie sumieniem należy pogłębiać, należy poszerzać wiedzę na dany temat, spojrzeć na szersze spektrum sprawy, ale pytanie jest jedno: czego Bóg oczekuje ode mnie w tej sytuacji, w sposób realny, konkretny, możliwy do zrealizowania?
Wola Boża jest nam sukcesywnie objawiania w ciągu całego życia. I my też na miarę używania rozumu, sumienia, intuicji, wiedzy oraz doświadczenia duchowego powoli odkrywamy wolę Bożą i ją realizujemy.
Pan Bóg natomiast objawia nam swoją wolę w taki sposób, abyśmy mogli ją odczytać, dostosowując się do naszej zdolności rozeznawania, ale też stymuluje On dalszy rozwój naszego wsłuchiwania się w Jego wolę, poznawania jej i realizacji.
Dla objawienia nam swojej woli Bóg może posłużyć się zarówno tym wszystkim, co jest wewnątrz nas, jak i tym, co jest na zewnątrz - całym zewnętrznym światem.
Tradycja Kościoła, na której opierał się św. Ignacy, przyjmuje - odwołując się do Pisma świętego - że Bóg działa nie tylko poprzez świat zewnętrzny, ale także poprzez wewnętrzne poruszenia działając bezpośrednio w sercu człowieka, lub poprzez duchy, anioły. (Więcej znajdziemy na ten temat w serwisach ORRK nr 69 o sumieniu oraz nr 138 o rozeznawaniu).
V. Jak pogłębiać powołanie człowieka świeckiego?
Dziś musimy przejść od rozumienia i przeżywania powołania człowieka świeckiego ogólnie, bezosobowo, zbiorowo, niejako negatywnie, bo nie jestem księdzem ani osobą zakonną, do osobistego podjęcia tego powołania, wraz z jego dynamiką i niepowtarzalnością.
Większość ruchów podejmuje wysiłek na rzecz rozwoju powołania człowieka świeckiego. Każdy z ruchów robi to na swój sposób, akcentując pewne cechy powołania świeckich, ukazując specyficzny styl jego realizacji – nazywany to charyzmatem ruchu.
W ruchach są różne formy podejmowania, może czasami nieświadomie, powołania człowieka świeckiego przez podejmowanie zobowiązań, przyrzeczeń, przymierza itp. życia zgodnie z charyzmatem ruchu lub stowarzyszenia.
1. Świadome podjęcie powołania - decyzja.
Należy podjąć decyzję, że chcę świadomie przyjąć łaskę powołania człowieka świeckiego i pragnę je rozwijać.
To „tak” na powołanie człowieka świeckiego może się dokonać:
- uroczyście podczas np. rekolekcji, lub dnia skupienia, gdzie każdy po kolei wyraża swoją decyzję świadomego życia powołaniem człowieka świeckiego w formie modlitewnej.
- indywidualne, po pewnym przygotowaniu, wyrażam Bogu decyzję, że przyjmuję Jego łaskę bycia człowiekiem świeckim, może to być na modlitwie w domu lub w kościele.
Ta decyzja powinna się dokonać po odnowieniu przyrzeczeń chrzcielnych, aby podkreślić źródło, z którego pragniemy czerpać siły do realizacji naszego powołania.
2. Podjęcie stałego procesu rozeznawania, jak moje powołanie ma się dziś realizować?
Wzrastanie w postawie rozeznawania działania Boga, Jego prowadzenia, zarówno w wymiarze osobistym, jak i społecznym.
Postawa stałego rozeznania służy rozwojowi powołania człowieka świeckiego w sposób praktyczny.
3. Organizować spotkania pogłębiające życie powołaniem świeckim świadomie podjętym.
Co jakiś czas np. co pół roku lub raz w roku organizować spotkania przypominające i pogłębiające życie powołaniem człowieka świeckiego. Podobnie czynią kapłani i osoby zakonne, którzy raz lub dwa razy w roku odnawiają swoje śluby czy przyrzeczenia.
Artykuł z serwisu ORRK nr 156