Kiedy rozmawiamy o naturze i misji Kościoła dzisiaj, to najbardziej różni nas, jeśli nie dzieli, rozumienie relacji Kościoła i świata.
Wynika to m.in. z tego, że już w Biblii słowo „świat” jest dwuznaczne:
- z jednej strony świat to stworzenie Boże, czas i przestrzeń gdzie Bóg zbawia człowieka; jesteśmy wezwani, by w świecie szukać i znajdować Boga…
- z drugiej strony świat to – jak czytamy w pismach janowych – wszystko, co się sprzeciwia Bogu, domena diabła…; „Nie miłujcie świata, ani tego, co jest na świecie! Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca” (1J 2,15).
Tę dwuznaczność świata widzimy w historii samego Jezusa.
Bóg staje się człowiekiem, przychodzi na ten świat, aby go zbawić. Ale świat „Go nie poznał”, „swoi Go nie przyjęli” (J 1,10-11).
Chrystus wadzi się za światem, ale oddaje swe życie za zbawienie świata.
Co dzisiaj robić? Czy to czas wadzenia się ze światem, czy też raczej przyjaznej współpracy i poklepywania się po plecach?
Ignacy Loyola w swoich Ćwiczeniach Duchowych, w kontemplacji o Wcieleniu proponuje rekolektantowi zacząć od wyobrażenia sobie jak „trzy Osoby Boskie spoglądają na całą powierzchnię i obszar całego świata pełnego ludzi. Widząc zaś, że wszyscy szli do piekła, postanawiają w swej wieczności, że druga osoba Boska stanie się człowiekiem dla zbawienia rodzaju ludzkiego. I tak, gdy przyszła pełnia czasu, posyłają Anioła św. Gabriela do Pani naszej (nr 102)
Ciekawe, jak dziś trzy Osoby Boskie oceniają sytuację na świecie… Kto dziś jest najbliżej tego, jak Bóg widzi świat?
Ludzie jak to ludzie. Mają różne poglądy, różnie definiują pozytywne i negatywne strony współczesnej rzeczywistości. Dotyczy to każdego z nas.
(fragment z referatu ks. Dariusza Kowalczyka SJ,
Sympozjum IV Konferencji, Częstochowa X 2022)