Przystanęła obok drogi i zatrzymała się. Zastygła swoją obecnością i trwa tak od wielu lat… w kapliczce pomalowanej na żółto. Matka Boska Częstochowska z Dzieciątkiem na ręku. Na rozstaju dróg. Blisko swoich dzieci, które powierzył Jej Syn na Krzyżu! Chociaż ma swój tron w częstochowskim sanktuarium, to sercem jest tam, gdzie są ludzie. Jej dzieci! Dlatego nie dziwi tyle przepięknych kapliczek rozsianych po całej Polsce. Nie dziwią majówki śpiewane na jej cześć przy polnych, wiejskich, miejskich, osiedlowych kapliczkach. I całoroczne godzinki ku Niepokalanemu Sercu Maryi. Bo Maryja jest z nami przez swą miłość do nas! Przez tyle lat i od wielu wieków.
Jest wiele pieśni, utworów, które wysławiają Jej piękno duchowe, Jej wiarę, dojrzałość charakteru przejawiającą się zdolnością słuchania i przyjmowania Słowa Bożego. Ksiądz Józef Kudasiewicz w książce Matka Odkupiciela (1996) pisze: „W najgłębszych pokładach swego jestestwa Maryja zachowywała pilnie w pamięci słowa o Jezusie. Wnikała w ich sens, znaczenie, interpretowała je, kontemplowała, kierowała się nimi, owocowała oraz owocami swej kontemplacji dzieliła się z innymi, z Kościołem”. To czyni ją mistrzynią w kształtowaniu ludzkiego losu, etosu, agosu, owocnego przyjmowania Bożego ziarna Ewangelii pod zasiew własnego życia.
Była cicha i piękna jak wiosna… to jedna z najbardziej bliskich nam pieśni związanych z majowym nabożeństwami ku Matce Bożej. Co to oznacza, że Maryja była cicha i piękna…?
To znaczy, że jest piękna poprzez oddanie się całym sercem, całą swoją istotą Panu Bogu z miłości. Jest Pełna łaski! A zarazem – Nauczycielką słuchania słowa Bożego i modlitwy! Posłuszna Mu we wszystkim! Pokorna! To Arka Przymierza, która jest znakiem obecności Boga w świecie! (Łk 1,32).
Ona jako prototyp i pierwowzór niewiasty biblijnej wskazuje właściwą drogę, prowadzącą do prawdziwej, bliskiej więzi z Bogiem. Bo przeszła ją jako pierwsza. Dlatego też poprzez własne doświadczenie prowadzi każdego z nas do takiego spotkania z Nim, które pozwala rodzić błogosławieństwo dla siebie, dla najbliższych, dla świata…
Gdy przeglądałam i czytałam w internecie świadectwa osób na temat: „Kim jest dla mnie Maryja?”, to najwięcej osób wypowiadało się o Niej jako o Matce. Następnie jest nazywana Pośredniczką, Orędowniczką, potem Nauczycielką, a także Wychowawczynią.
Ale najpierw jest Matką!
Dlatego właśnie ludzie lgną do Niej. Ufają Jej, że ich problemy rozwiąże po matczynemu, jako Ta, która miłuje Syna Bożego i ze względu na Niego każdego człowieka. Bo jako Oblubienica Boga, Matka Chrystusa, jest Matką naszą w płaszczyźnie ducha i Bożej miłości. Święty Jan Paweł II w encyklice Redemptoris Mater pisze: „ …jeśli przez wiarę Maryja stała się Rodzicielką Syna […], to w tejże samej wierze odnalazła Ona i przyjęła ów inny wymiar macierzyństwa, który Jej Syn objawił w czasie swego mesjańskiego posłannictwa […]. Od tego momentu była Tą, która uwierzyła. Jednak w miarę jak odsłaniało się Jej oczom i duchowi posłannictwo Syna, Ona sama jako Matka otwierała się ku tej „nowości” macierzyństwa, jakie miało stawać się Jej udziałem przy boku Syna” (RM, 3).
Prawda ta pokazuje, że najpierw trzeba być matką w porządku ducha Ewangelii, by móc nieść Chrystusa i Jego orędzie miłosierdzia do świata. Jest to zbieżne z myślą francuskiego personalisty Gabriela Marcela, który obserwując życie, doszedł do przekonania, iż prawdziwa relacja z Bogiem, z drugim człowiekiem jest możliwa dzięki więzi interpersonalnej zwanej miłością. Jest to „wymóg ontologiczny”, czyli wymóg życiowy i egzystencjalny dający wzrost i rozwój duchowy człowieka, zwany transcendencją, transcendowaniem (I. Dec, Dlaczego miłość, 1998). Jest to podstawowy warunek i zasada w pogłębianiu własnej wiary, umacnianiu w sobie „osoby wewnętrznej” szczęśliwej.
Kiedyś zapytałam dziewięciolatka: - Jaka jest Twoja mama? Usłyszałam: - Najpiękniejsza! - Dlaczego? - zapytałam. - Bo mnie kocha! - odpowiedział. Tylko oczyma miłości możemy dostrzec najgłębsze duchowe piękno w człowieku, które jest zdolne do kierowania się miłością ewangeliczną agape. Gdy jest ono wypełnione pragnieniem życia, tą miłością, wtedy człowiek w życiu przynosi plon „stokrotny”, czyli największy!
Wzorem takiej osoby, żyjącej na wskroś miłością ewangeliczną i wiarą jest właśnie Maryja. Swoim życiem pokazuje, jak żyć, będąc najpierw uczennicą Pana, służebnicą w wierze, nadziei i miłości oraz oblubienicą Boga. Bo Kościół Chrystusowy pielgrzymuje ku swojemu Panu. I na tej drodze kroczy on śladami wędrówki odbytej przez Maryję Dziewicę, idącej z Kościołem poprzez wieki aż do końca czasów (św. Jan Paweł II, Redemptoris Mater, 2).
Materiał z naszego biuletynu, tekst i fot. Alicja