Ks.Marcin Polak- kazanie pasyjne
„Pycha światowa niechaj, co chce, wróży,
Co na swe skronie wije wieniec z róży,
W szkarłat na pośmiech, cierniem król zraniony
Jest ozdobiony.”
Drodzy w Chrystusie Panu, bracia i siostry, czciciele Męki Pańskiej. Jezus pojmany, srogo biczowany, okrutnie znieważany, cierniowym wieńcem ukoronowany, staje dziś przed naszymi oczyma. Bo oto w kolejnej części Gorzkich Żali łączymy nasze serca z cierpiącym Zbawicielem świata. Okrutna boleść którą doświadcza, składa w ofierze za nasze grzechy. Poddany woli Ojca bierze ciężar ludzkich sumień i dźwiga na wzgórze Golgoty. Tam z szat obnażony, obdarty z godności, zostaje przybity do krzyża. Z jego wysokości ramionami obejmuje świat cały, by wyrwać z niewoli upadłą ludzkość. To co zatracili pierwsi rodzice On odzyskuje. Jak na drzewie rajskim śmierć wzięła początek, tak na drzewie krzyża zrodziło się nowe życie.
Widząc tak wielkie dzieło odkupienia przychodzi i nam dziś spojrzeć na krzyż. W postawie skruchy i wdzięczności zwrócić swe serce ku Bogu. Zobaczyć oblicze Jezusa umęczonego, w którym Jego bezgraniczna miłość splata się z ranami zadanymi przez oprawców. Niewinność i dobroć Syna Bożego została oszpecona ludzkim grzechem. Patrząc na ostatnie godziny z życia Jezusa widzimy jak łatwo przychodzi człowiekowi odebrać bliźniemu godność. Postawić siebie w roli kata, który swoim słowem, możliwościami, przewagą nakłada cierniową koroną. Bierze do ręki srogi bicz zaistniałej sytuacji, gdy człowiek bezsilnie przykuty cierpieniem lub chorobą, oczekuje pomocy. Jakże często dziś współczesny świat wyśmiewa i odziewa w purpurowy płaszcz wartość życia, prawo do narodzin i godnej śmierci. Ludzka obojętność, umywane ręce, odwrócony wzrok jest przyzwoleniem na działanie zła. Takie przesłanie płynie z pałacu Piłata i zachowania jego żołnierzy. To jednak tylko bezlitośni najemnicy, pozbawieni ludzkich odruchów serca. Naprzeciw ich staje odważna Weronika, przypadkowy Szymon z Cyreny, płaczące niewiasty. To właśnie ich połączyła z Jezusem droga krzyżowa. Cierpienie człowieka, który potrzebował pomocy. Wszyscy oni pochyliwszy się nad umęczonym Chrystusem otrzymali od Niego, coś czego się nie spodziewali. Spojrzenie pełne miłości. Wyrażające ludzki ból i wartość odkupieńczego cierpienia. Idący do końca na sam szczyt Kalwarii Szymon, Weronika trzymająca w ręce chustę z odciśniętą twarzą, niewiasty płaczące nad swoim grzechem pokazują jakim bogactwem odwzajemnia się współczucie.
Moi drodzy, świat wokół nas rozpędzony w swoim biegu, sukcesach, oskarach, zdaje się spychać na margines ludzi cierpiących, chorych, potrzebujących opieki. A przecież to oni są najbliżsi obliczu ostatnich godzin Jezusa. Opadłe bezsilnie ręce, bezwładne nogi, umęczone ciało, niczym do krzyża, przykute chorobą. A wokół nich, ci współczujący, zatroskani o ich godność do ostatnich godzin. Tak jak w drodze na Golgotę i przy krzyżu Jezusa, obecni są najwierniejsi. Ci którzy się nie ulękli i przyznali do skazańca. Oni tak, naprawdę otrzymali najwięcej.
Ta nauka krzyża Chrystusa i współobecnych z Nim osób, wpisuje się głęboko w ludzką naturę współczucia. Szczególnie wobec tych których kochamy, którym wiele zawdzięczamy. Oprócz tych relacji złączonych więzami krwi, są też ci, którzy jako wierni, bądź przypadkowi przyjaciele, pojawiają się na krzyżowej drodze cierpienia. To pracownicy służb medycznych, wolontariusze, siostry zakonne, kapłani niosący duchowy ratunek. Ludzie niezbędni, by hospicja, domy opieki chroniły godność człowieka. To ludzkie oblicze jakże podobne do Chrystusowego ze wzgórza Kalwarii.
Pośród wielu osób oddanych w miłości Bogu i miłosiernej służbie bliźniemu, na drodze historii naszej Jubileuszowej Katedry staje postać Sługi Bożego ks. Wojciecha Piwowarczyka. Urodził się w 1902 roku a jego 90 letnie życie jest bogatym dziedzictwem duchowości. Jako wychowanek naszego seminarium, pełnił posługę wikariusza w parafii Katedralnej. Następnie ojca duchownego alumnów a później kapłanów naszej diecezji. Dziś jako Sługa Boży, wstawia się za nami u Boga. Trwający proces beatyfikacyjny zbiera opinie i świadectwa otrzymanych Łask przez wstawiennictwo ks. Wojciecha. Bez wątpienia uczył współczesnych mu ludzi jak i dziś nas, patrzeć na człowieka oczyma Chrystusa. Tak, jak On dostrzegał w cierpiących, chorych - serca wołające o pomoc. Tak jak On, formował swoich uczniów, apostołów do głoszenia ewangelii. Być tak jak On, jak Chrystus, uczył Sługa Boży ks. Wojciech powierzonych mu alumnów i kapłanów. Doświadczenie wojny, okupacja, represje, słabe zdrowie nie stanowiły przeszkody dla tego kapłana. Wręcz przeciwnie, napotykane trudności, jeszcze bardziej mobilizowały go do życia ewangelią. Tego zjednoczenia z Chrystusem na Górze Ośmiu błogosławieństw, Ostatniej Wieczerzy, modlitwie w Ogrójcu czy drodze prowadzącej na wzgórze Kalwarii.
„Jezu od pospólstwa niewinnie
Jako łotr godzien śmierci obwołany’
Jezu mój kochany”
Stając obok Jezusa w Jego ostatnich godzinach życia, słyszymy wyrok: Winien jest śmierci. Wydaje go Piłat, wykrzykuje zgromadzony lud. Głos pogardy, odrzucenia zdominował cichą, pełną pokory postawę Jezusa. Czy dziś współczesny świat, wykrzykuje wyroki śmierci? Chciałoby się powiedzieć, jak to? Przecież jesteśmy rozwiniętą cywilizacją. Jednakże mimo to, często po cichu, dyskretne, ale konsekwentnie oczyma niechęci, wzgardy, odrazy świat patrzy na człowieka wyniszczonego przez cierpienie. Ta optyka nie mieści się w sercu ucznia Chrystusa. Bo jak mawiał Sługa Boży ks. Piwowarczyk: „Popatrz na drugiego człowieka, że jest tak samo potrzebujący jak ty”. Dlatego widząc ogromną rzeszę ludzi dotkniętych cierpieniem, z porywu serca, organizuje on szeroką działalność charytatywną. Obejmuje opieką duszpasterską chorych, niepełnosprawnych i ubogich. To właśnie w nich widzi szczególnie oblicze Chrystusa. Tego ze wzgórza Kalwarii, który przyjął ciężar cierpienia. Tą wrażliwość na ludzką biedę wyniósł z domu rodzinnego, gdy w czasie I wojny światowej, z pobliskiego frontu napływali ludzie okaleczeni, ranni, zmarznięci i głodni. Rodzice ks. Wojciecha dzielili się z nimi pieniędzmi, żywnością, przyjmowali pod swój dach. Z tego doświadczenia zrodziła się inicjatywa budowy domów dla ludzi w potrzebie. Marzenia Sługi Bożego spełniły się gdy w 1993 roku otwarto Dom dla Niepełnosprawnych w podkieleckim Piekoszowie. Ta wspólnota osób łączy w sobie drogę krzyżową Jezusa. Cierpiące oblicza, wołające o pomoc a przy nich Ci, którzy niosą opiekę. Niczym Szymon z Cyreny współdźwigający krzyż i św. Weronika z chustą w dłoni. Widząc ogromną potrzebę obecności takich, uformowanych, niosących pomoc duszy i ciału osób, ks. Wojciech organizuje w naszej diecezji grono opiekunów charytatywnych. Dni skupienia, rekolekcje formowały ich dusze, by Bożym Miłosierdziem dzieli się z tymi co są w potrzebie. Bo jak mawiał ich duchowy opiekun: Człowiek w długotrwałym cierpieniu, nie wytrzymuje bez miłości. To schorowane ciało człowieka było dla nich odbiciem cierpiącego oblicza Jezusa. Dlatego z taką troską jego uczniowie dbali o swoją formacje i powierzone zadania. Liczne pielgrzymki do sanktuariów, wczasorekolekcje, kontakt z otoczeniem, przypomniał światu że: „cierpienie należy do tajemnic, cierpienie jest postawione na straży życia”.
”Jezu, od złośliwych morderców
Po ślicznej twarzy tak sprośnie zeplwany
Jezu mój kochany.”
Dziś śpiewem II części Gorzkich Żali kreślimy w swoich duszach oblicze Jezusa znieważonego, z cierniową koroną na głowie. Widzimy twarz siną od uderzeń po której sączą się krople krwi. Cierniowe kolce kaleczą skroń powodując przeszywający ból. Chrystus oddany w ręce oprawców znosi pokornie te wszystkie obelgi i cierpienia. To oblicze Jezusa. A jaka jest twarz Jego oprawców? Widzimy Piłata, rozdartego wewnętrznie, bo chęć zachowania władzy jest ważniejsza niż poczucie sprawiedliwości. Widzimy szydercze uśmiechy naśmiewających się żołnierzy. Widzimy twarze ludu pełne nienawiści, wołające o wyrok śmierci. Wszystkie one są gładkie, pełne wdzięku, nieobarczone żadnym bólem. Tym co rysuje oblicza oprawców jest nienawiść, pełna agresji złość. Odpowiedzią na zło może być tylko dobro. Krzyż Chrystusa, który pokonuje grzech. Życie, które zwycięża śmierć. Światło, które rozprasza mrok. Sługa Boży ks. Wojciech Piwowarczyk widząc ogromną potrzebę apostolstwa powołał w 1942 roku Instytut Świecki Chrystusa Króla. Gromadzi on dziewczęta, kobiety, które chcą być znakiem całkowitej przynależności do Jezusa w świecie i w nim głosić Dobrą Nowinę. Bo jak mawiał ich duchowy przewodnik: „Czym człowiek jest bogaty, tym promieniuje.” Perły codzienności – poranna Msza Święta, lektura duchowa, adoracja Najświętszego Sakramentu, dni skupienia i rekolekcje – są bogactwem ich życia. Umocnieni tymi darami budują Królestwo Chrystusa w środowiskach w których żyją. Ta wspólnota Weronik z drogi krzyżowej na Kalwarię, chustą miłosierdzia ociera oblicza ludzi zagubionych, porzuconych, potrzebujących wsparcia. Ich radosne pogodne oblicza, utożsamiają się z dobrem, które noszą w sercu. Kształtując charaktery swoich duchowych córek, ojciec Piwowarczyk zwracał uwagę na umiłowanie Eucharystii, pracę nad charakterem, rozwój intelektualny i znajomość nauki Kościoła. Te Boże niewiasty posłane w świat, niczym apostołki miłosierdzia, zapatrzone w Chrystusa Króla, także dziś są wśród nas. Przyjmują do swej wspólnoty dusze dla których życiowym kompasem jest Jezus. Współczesny świat potrzebuje takich odważnych Weronik, które przedzierają się przez obojętność tłumu, niosąc ulgę w cierpieniu. Modlitwą, Bożym Słowem, pomocą i wsparciem ratują człowieka. Jak mawiał ich założyciel: Nauczanie niepoparte przykładem nie jest nic warte.
„Jezu od żołnierzy niegodnie, Na pośmiewisko purpurą odziany
Jezu mój kochany.”
Każdy z nas chcąc być uczniem Chrystusa musi być z Nim zjednoczony. On prowadzi nas na Górę Ośmiu Błogosławieństw, na naszych oczach uzdrawia chromych, uwalnia opętanych. Z Nim idziemy do Zacheusza, który gościną wyraża wdzięczność za nowe życie. Chrystus prowadzi nas też na Ostatnią Wieczerzę, a później do Ogrójca. Kolejne godziny z Jego życia to już próba wiary dla Apostołów i sprawdzian wierności. Tak też jest i w naszym życiu – Góra Tabor i Golgota, przenikają naszą codzienność. Ksiądz Piwowarczyk, przez 20 lat z wielkim zaangażowaniem pracował w Seminarium Duchownym w Kielcach. Jako wykładowca, ojciec duchowny, spowiednik kleryków. Przez kolejne 20 – lecie sprawował funkcję ojca duchownego kapłanów diecezji kieleckiej. Był ich wychowawcą. Świętości życia i stałego rozwoju intelektualnego uczył przede wszystkim własnym przykładem. Swoim podopiecznym przypomniał: „Modlitwa jest w życiu sprawą bezwzględnie najważniejszą, kluczową – od niej zależy wszystko.” Lata okupacji niemieckiej a później sowieckiej, były wielką próbą dla wiernych i Kościoła w Polsce. Ordynariuszem diecezji Kieleckiej był wówczas ks. biskup Czesław Kaczmarek. Pasterz, który przez aresztowanie, brutalne tortury, upodobnił się do umęczonego oblicza Chrystusa. Odziany, jak Jezus w purpurowy płaszcz, został znieważony w pokazowym procesie władz komunistycznych. Sługa Boży Wojciech Piwowarczyk, wierny swojemu biskupowi, bronił jego dobrego imienia i był dla kapłanów przykładem jedności. Wobec wszelkich napotkanych trudności powtarzał: Trzeba troszczyć się o świętość kapłanów, chronić ich i zasilać modlitwą.
Moi drodzy, dziś widząc bogactwo duchowości księdza Wojciecha, przez jego osobę, Pan Bóg daje nam czytelny znak swojej Łaski – to drugi człowiek. Ten będący w potrzebie, oczekujący pomocy. Nasze zatrzymanie się przy bliźnim, pochylenie nad jego biedą to spotkanie z Chrystusem.
Panie Jezu, obecny w Najświętszym Sakramencie dziękujemy Ci, za przykład życia Sługi Bożego księdza Wojciecha. Jego katecheza miłosierdzia jest duchowym testamentem dla nas kapłanów i wiernych świeckich. Daj nam odwagę świętej Weroniki, wytrwałość Szymona z Cyreny, abyśmy w napotkanym człowieku widzieli Ciebie dźwigającego krzyż na Wzgórze Kalwarii. Prosimy o to, przez wstawiennictwo naszego patrona: Sługo Boży księże Wojciechu Piwowarczyku – wstawiaj się za nami.
Fot. / Radio Kielce