Okiem psychologa
Współcześnie słowo miłość jest nadużywane. Określa się nim to, co z prawdziwą miłością nie ma nic wspólnego, a co jest egoizmem, brakiem szacunku
i zawłaszczaniem drugiego człowieka. Często miłością nazywa się bezuczuciowy seks, aktywność czysto popędową, gdzie drugi człowiek jest narzędziem do zaspokajania własnych potrzeb, nierzadko perwersyjnych.
DWA WYMIARY MIŁOŚCI BLIŹNIEGO
Miłość do drugiego człowieka wyraża się na dwa sposoby: po pierwsze - poprzez troskę o życie i rozwój, a także prawdziwe dobro drugiej osoby. Po drugie - poprzez pomoc w trudnych sytuacjach życiowych. Jeśli chodzi o pierwszy sposób, to bardzo ważna jest tutaj właściwa ocena …musisz żyć ze świata, to znaczy: z wydarzeń i działań w świecie czerpać składniki odżywcze dla swojego ludzkiego i duchowego życia” (Giorgio Mazzolla) 40 możliwości tej osoby, aby nie popychać jej w kierunku, który wymaga określonych zdolności i umiejętności, a których ona nie posiada. Czasami rodzice, kierując się własnymi ambicjami, wybierają dzieciom kierunki kształcenia, które nie uwzględniają ich możliwości oraz zainteresowań. Bywa też, że naciskają na wybór określonej drogi życiowej. W konsekwencji taki człowiek jest niezadowolony ze swojego życia, a przy okazji niezadowoleni są też ludzie, z którymi przyszło mu żyć
i współpracować. W ten sposób wyrządza się mu krzywdę. Prawdziwa miłość, zarówno w wymiarze wyboru drogi życia, jak i w innych wymiarach musi być połączona z krytyczną oceną możliwości danej osoby. Drugi sposób wyrażania miłości do drugiego człowieka to pomoc w trudnościach. O ile w pierwszym przypadku należy ocenić możliwości bliźniego, o tyle teraz bardzo ważna jest ocena własnych możliwości (o czym czasami ludzie zapominają). Potrzebujących pomocy mamy wokół siebie wielu, ale nasze możliwości są ograniczone i dlatego musimy krytycznie ocenić, w czym i na ile możemy pomóc. Niestety wielu wrażliwych i wartościowych ludzi marnuje się i wyniszcza, podejmując się działań ponad własne siły. Nie pomożemy pomóc wszystkim. Sam Chrystus nie uzdrowił wszystkich ludzi, nie zaprowadził społecznej sprawiedliwości, nie wypędził najeźdźcy. FAŁSZYWE ZAŁOŻENIA W MIŁOŚCI BLIŹNIEGO Jednym z podstawowych i najczęściej spotykanych błędów jest mylenie początkowego stanu zakochania, w którym dominują uczucia, z postawą miłości. Przeakcentowanie roli uczuć jest nagminne. Gdyby zapytać ludzi, czym jest miłość, odpowiedzą, że uczuciem. Tak też nam wmawiają wszystkie środki masowego przekazu. Wygasłym uczuciem uzasadnia się często rozwody, porzucanie rodziny. Tymczasem stan zakochania to stan emocjonalny, gdzie człowiek kieruje się opanowującymi go uczuciami. To stan fascynacji, oczarowania, w którym dostrzega się same zalety, a nie dostrzega się wad i słabości. To taki stan „wrzenia”, ale wrzenia wody na patelni. Szybko zagotuje się, ale i szybko wyparuje. Natomiast miłość ma w sobie oczywiście ten element emocjonalny, ale emocje nie są jej jedynym elementem. Poddane są one bowiem kierownictwu rozumu. Nie chodzi o to, aby rozum stłumił uczucia, ale aby nadał im odpowiedni kierunek i odpowiedni sposób wyrażania na zewnątrz. Dzięki 41 temu jesteśmy w stanie poznawać kochaną osobę; nie tylko jej zalety, ale i słabości. I jeszcze więcej – pozwala spojrzeć na te wady i słabości w sposób akceptujący, jakby trochę z przymrużeniem oka. Nie znaczy to, że nie będzie takich chwil, gdy te wady będą denerwować, ale na pewno nie będzie tak, że zdyskwalifikują w naszych oczach właściciela tychże wad. Zdarza się, że w małżeństwach zawartych w okresie, gdy szaleją uczucia, kiedy minie już stan zakochania, woda z patelni wyparuje i następuje wielkie rozczarowanie.
I wtedy słyszy się: „on mnie oszukał, takie piękne słówka mówił, był taki miły, uprzejmy, szarmancki, tylko się kamuflował, a jest zwykłym cwaniakiem, chytrym lisem itd....”. Pomijając przypadki, kiedy tak może być, że z różnych powodów ktoś świadomie oszukuje drugą stronę, to trzeba powiedzieć, że
w większości przypadków wcale tak nie jest. Zabrakło wcześniejszego wzajemnego poznania siebie i kierownictwa rozumu. Były uczucia gwałtowne, gorące, ale nie było rozumu, bo to on przecież jest narzędziem poznania. I wcale nie jest tak, że on oszukał, ale nie było możliwości poznania się. Bo kiedy człowiek widzi się z kimś nawet przez kilka godzin dziennie, to stać go na to, żeby być miłym i sympatycznym. Ale gdy jest się z kimś 24 godziny na dobę, wtedy gdy jest zmęczony, chory, gdy ma kłopoty, to nie da się być miłym, uśmiechniętym. Nigdy też nie mieliśmy okazji, aby widzieć kogoś w różnych sytuacjach. Zawsze życie będzie nam sprawiać niespodzianki, stwarzać jednorazowe sytuacje, w których człowiek, niby znany, może nas zaskoczyć. Trzeba mieć tego świadomość. Innym błędem jest założenie, że problem miłości tkwi w tym, aby być kochanym, a nie w tym, aby samemu umieć kochać. Stąd tyle zabiegów o zdobycie czyjejś miłości, wykorzystywanie rożnych środków: pieniędzy, urody, prestiżu społecznego, strojenie się itp. Nawet pewne cechy charakteru można w sobie pielęgnować nie dla nich samych, ale po to, aby przypodobać się komuś i zdobyć jego sympatię. Następnym błędem jest przekonanie, że problem miłości to problem trafienia na odpowiedni obiekt i zdobycia go, a nie problem pewnej gotowości do kochania, do przyjęcia drugiego człowieka, takiego jakim jest. Ludziom wydaje się, że kochać to żadna sztuka, ale zdobyć czyjąś miłość, znaleźć ten odpowiedni obiekt – w tym widzą problem. Kiedyś już przy urodzeniu dziecka wybierano mu partnera życiowego, męża, żonę i wcale nie można powiedzieć, że tamte związki były mniej szczęśliwe. Oczywiście należy 42 szukać, należy wybierać, ale należy też pytać Boga, czy to jest ten człowiek, którego mi przeznaczył, choćby on nie był taki przystojny, taki błyskotliwy. Ale jest wiara, że to, co Bóg mi przeznaczył, jest dla mnie najlepsze. To trochę tak jak z modną sukienką. Ktoś może wyglądać w niej super, ale do mnie nie pasuje, nie jest na moją miarę, figurę.
ZAGROŻENIA MIŁOŚCI
Miłość bliźniego zakłada poznanie czy też raczej ciągłe poznawanie go. Człowiek może w różny sposób poznawać innego. Jednym ze sposobów poznawania, jakie człowiek przejawia już w najwcześniejszym okresie życia, jest manipulowanie przedmiotem. Dziecko poznaje coś w ten sposób, że przedmiotu dotyka, liże, wkłada do ust, rozbiera na najdrobniejsze części. I nie są to jakieś niszczycielskie zapędy, ale sposób poznawania. Niekiedy taki sposób poznawania przenosi się na ludzi. Spotykamy się wtedy z manipulowaniem drugim człowiekiem – dąży się do tego, aby ktoś robił tylko to, co my chcemy, przestawał tylko z takimi ludźmi, jakich my lubimy, mówił tylko to, co przyjemne i miłe, czego lubimy słuchać, a broń Boże to, co przykre, choćby miał ku temu słuszne powody. Taka manipulacyjna postawa jest przejawem braku miłości. Można też człowieka poznawać poprzez miłość. Mały Książę mówi, że „poznaje się tylko to, co się kocha”. Bo miłość potrafi odkryć w człowieku to, co w nim głęboko ukryte, te zalety, które są niewidoczne, te potencjalne możliwości, które drzemią gdzieś głęboko. Zagrożeniem miłości jest też niszczenie uczuć, ponieważ niosą też za sobą ból. Uczucia bowiem są zawsze albo przyjemne, albo bolesne. Czasami ktoś, kto przeżył bolesne rozstanie z drugą osobą, został zdradzony, szuka relacji z drugą osobą, ale bez uczucia. Taki człowiek staje się kaleką; czyni siebie niezdolnym do życia w pełnej, prawdziwej miłości. Pamiętajmy też, że miłość jest zawsze łaską, darem. Nie można nikogo zmusić do miłości. Mogę ten dar otrzymać, ale i mogę być go pozbawiony.
(z naszego biuletynu)